Cel: zagranica.

Miejsce, do którego będziesz uciekać. Przygotowanie, zabezpieczenie, wyposażenie.
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Cel: zagranica.

Post autor: djans » 15.05.2016, 15:46

Domniemywam, że te statystyki o Polakach-przestępcach w UK przywołałeś dlatego, żeby wykazać, jak to groźną nacją są Lechici.

Otóż nie chodzi o jakieś rasistowskie uprzedzenia, jakoby Czarni byli leniwi, Cyganie-złodziejami, a Polacy wszczynali burdy. Chodzi o sam fakt istnienia niezintegrowanych enklaw.
Aerlin pisze:Słyszałeś kiedyś, żeby jakaś np. francuska wioska była dotknięta tym problemem?
Myślisz, że jak zabraknie żywności, to etniczne gangi będą się trzymać wyłącznie miast?
Aerlin pisze:Mówimy o miejscu ewakuacji, czyli z założenia nie będącym dotkniętym kryzysem.
Zdaje się, że mówimy o zupełnie rożnych skalach. Ty najwyraźniej o jakimś zagrożeniu lokalnym, przed którym można uciec na Rivierę. Ja myślę o czymś, co by spadło w równej mierze na wszystkich. Wówczas celem ewakuacji może być zagranica, ale nie na zasadzie zamiany miasta polskiego, na włoskie, bo to większego sensu nie ma.
Aerlin pisze:Poza tym, wydaje mi się, że akurat bycie obcym Polakiem w katalońskiej wiosce nie różni się tak bardzo od bycia obcym Polakiem w polskiej wiosce.
OK. Nie mam zamiaru Cię przekonywać. Skoro tak czujesz, to najprawdopodobniej tak by było.
Aerlin pisze:To są realnie istniejące rzeczy, przekładające się na poziom bezpieczeństwa.
Bezpieczeństwo od czego/przed czym?

Aerlin pisze:A do tego myślę, że doba bez prądu w dużym, zachodnim mieście nie będzie się specjalnie różniła od doby bez prądu w Polsce. Albo nie, wróć. Mój błąd- u nich będzie bezpieczniej. Bo oni magiczne zaklęcia przygotowali sobie wcześniej i wtedy będą odcinać z nich kupony- z systemów łączności, z back-upów danych, z awaryjnych źródeł zasilania, z nasycenia służb w odpowiedni sprzęt, etc.
Pokaż mi zamieszki w Polsce z podobnymi zniszczeniami, jak w Paryżu, Londynie, Baltimore, etc.
Aerlin pisze:Oczywiście- w obu przypadkach nie odważyłbym się wyjść po zmierzchu na ulicę, ale gdy spojrzy się na całość systemu to jednak nie mam zbytnich złudzeń, które miasto miałoby trudniejszą sytuację.
Widać, że przywiązujesz większą wagę do tego, jak by sobie które miasto poradziło np. z dostawami wody. Ja się bardziej interesuje tym, w którym mieście jest więcej upiorów, które by się zbudziły.

Aerlin pisze: grupy, o których Ty mówiłeś też nie zawsze się wyróżniają
Rasa, język i religia zawsze będą mocniejszym wyróżnikiem, niż bycie przeciw, albo za "500+".

Aerlin pisze:I takie spłycanie prowadzi do akcji takich jak pobicie Chilijczyka czy wspomnianego Japończyka
No i o czym to mówi? O tym, że będąc obcym można mieć problemy nawet będąc "dobrym obcym". Przykładowo Polski katolik w Irlandii Północnej może paść ofiarą bojówkarzy UDA albo UFF.
Aerlin pisze: to aż się zapowietrzą zanim zaczną mieszać Cię z błotem i nigdy więcej się do Ciebie nie odezwą.
Mordów na tym tle było dopiero bodaj dwa. Żadnych poważnych zamieszek, zniszczeń mienia, napadów, etc.
Aerlin pisze:same z siebie nie wygasną. A niestety nienawiść i frustracja to chyba jedne z najsilniejszych motorów napędowych.
Wygasną, bo są sztuczne i produkowane przez garstkę, która na tym zarabia.


Reasumując - nie przeczę, że sprawne państwa na wypadek drobnych, lokalnych kryzysów są lepiej przygotowane, od państw istniejących teoretycznie. Po prostu to jest tak, jak z wyższością miast nad wsią - jak pęknie rura, czy zerwie kable, to beczkowóz, albo ekipa naprawcza prędzej dotrą do zakątków miasta, niż położonych w głuszy wioseczek. Ale z drugiej strony, jak kryzys będzie na tyle poważny, że żadne beczkowozy, ani wozy techniczne nawet nie wyruszą w trasę, to lepiej się będą mieć społeczności zwarte i zżyte od przypadkowych.
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Cel: zagranica.

Post autor: Aerlin » 16.05.2016, 11:37

Ale zeszliśmy z tematu. Postaram się krótko odpowiedzieć i wrócić na pierwotne tory.
djans pisze:groźną nacją
Raczej, że społeczności pod każdą szerokością geograficzną są takie same.
djans pisze:Myślisz, że jak zabraknie żywności
I cała reszta o skali- kwestia realności podejścia do zagrożeń. Można utopić siły i środki na rzeczy, które są ekstremalnie nieprawdopodobne, a można przygotowywać się na rzeczy, które dochodzą do 100% prawdopodobieństwa wystąpienia. Ty mówisz o brakach żywności w całej Francji (przynajmniej), ja o przejściu na emeryturę. Co jest bardziej prawdopodobne- pożar, wybuch gazu, utrata pracy, czy wielkie zagrożenie spadające "w równej mierze na wszystkich"? Chyba odpowiedź jest oczywista.
Ale rodzi się dodatkowe pytanie- skoro spada w równiej mierze, to po co w ogóle jakikolwiek cel ewakuacji? Jeśli dlatego, że na wiosce jest jednak lepiej, to per analogiam, nie tylko polskiej ale też włoskiej/francuskiej/cypryjskiej. Ale tam dodatkowo odpadają minusy naszego kraju (np. zima), a dochodzą plusy w czasie spokoju.
djans pisze:Bezpieczeństwo od czego/przed czym?
Od wszelkich zagrożeń. Nie wiem, jakie masz związki i doświadczenie z systemem bezpieczeństwa. Ja wiem, że służby przygotowują się od najdrobniejszych zdarzeń jak wypadki telekomunikacyjne, przez niepokoje społeczne, zamachy terrorystyczne po wojny i epidemie. I na każde możliwe do wymyślenia zagrożenie każdy kraj się przygotowuje. Jedni lepiej, jedni gorzej- przez zakupy sprzętu, gromadzenie zapasów strategicznych, ćwiczenia i prawo. Niemcy, Francja czy UK zaliczają się do tej pierwszej grupy. Polska, Czechy czy Ukraina do drugiej.
djans pisze:Myślisz, że jak zabraknie żywności, to etniczne gangi będą się trzymać wyłącznie miast?
Myślę, że w przewidywalnym okresie kilkudziesięciu lat nie zabraknie żywności, a nawet jeśli, to nie tylko etniczne i nie tylko we Francji nie będą trzymać się wyłącznie miast.
djans pisze:Pokaż mi zamieszki
http://www.rmf24.pl/fakty/news-straty-p ... nId,136371
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamieszki ... sku_(1998)
Tak, wiem- to nie jest 200 mln funtów jak Londyn 2011. Skala jest inna, ale nie tylko samych strat i zamieszek, co i wielkości miast i liczenia kosztów. A koniec końców dla przeciętnego człowieka nie ma zbytniej różnicy, czy witrynę wybiła płyta chodnikowa rzucona przez czarnoskórego czy przez górnika.
djans pisze:Przykładowo Polski katolik w Irlandii Północnej może paść ofiarą bojówkarzy UDA albo UFF.
Tak jak możesz dostać po twarzy na dowolnej polskiej wsi. Wzywanie Policji do "lokalsów" próbujących wyrąbać drzwi siekierą może pompuje adrenaliną ale jest dalekie od przyjemności ;)
To o czym ja mówiłem to, że Twoje sugestie by segregować względem wyglądu są mocno bezsensowne i mylące.
djans pisze:Ale z drugiej strony, jak kryzys będzie na tyle poważny, że żadne beczkowozy, ani wozy techniczne nawet nie wyruszą w trasę, to lepiej się będą mieć społeczności zwarte i zżyte od przypadkowych.
Jasne. Tylko:
1- taki kryzys jest ekstremalnie nieprawdopodobny, graniczący z niemożliwym.
2- w Polsce nie ma takiej społeczności.

Ostatecznie tak. Wszystko zależy od tego, do czego się przygotowujesz. Ja osobiście wolę się trzymać realnych scenariuszy i w pierwszej kolejności je ogarnąć. Potem dopiero kombinować z bardziej fantazyjnymi scenariuszami.
MaćQ

Re: Cel: zagranica.

Post autor: MaćQ » 16.05.2016, 14:10

Aerlin pisze: 1- taki kryzys jest ekstremalnie nieprawdopodobny, graniczący z niemożliwym.
Do mnie taka argumentacja nie trafia. No bo po co w takim razie gromadzimy wodę? Tylko na wypadek, gdy zabraknie jej w kranie na kilka dni, bo rura w wodociągu pękła? Często słyszę krytykę pod adresem amerykańskich prepersów że przygotowują się na "ekstremalnie nieprawdopodobne, graniczące z niemożliwym" scenariusze, zamiast skupić się na podstawowych zagrożeniach, jak my. A to właśnie wielu polskich prepersów (według mojej oceny) zapomina o celu naszego hobby, aby być zabezpieczonym na jak największą ilość zagrożeń i poprzestaje na samych podstawach. Na tej zasadzie można kupić trochę wody, puszek z jedzeniem, jakiś agregat, bądź świece no i fajno, jesteśmy gotowi, bo przecież wojna z ruskimi, czy globalny kryzys ekonomiczny są mało prawdopodobne. Się żyje, się nie umiera ;)

Komu 10-15 lat temu przyszedł by do głowy scenariusz, że po największych europejskich miastach ganiać będą patrole szariatu, demolujące lokale i bijące ludzi tylko za to, że Ci nie żyją zgodnie z wolą allaha? Czysta fantastyka, a ja dzisiaj czytam już któryś z kolei artykuł na ten temat.

Oczywiście broń Panie Boże, żebym komukolwiek mówił co ma robić, albo na co wydawać pieniądze, po prostu uważam, że każdy scenariusz jest możliwy, dopóki po tym świecie chodzą ludzie :)
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Cel: zagranica.

Post autor: Aerlin » 16.05.2016, 18:40

MaćQ pisze:Tylko na wypadek, gdy zabraknie jej w kranie na kilka dni, bo rura w wodociągu pękła?
Tak.
Przynajmniej ja tak robię, bo to właśnie kilkudniowy (czy miesięczny) brak wody jest realnym zagrożeniem. Koleżanka mojej współpracownicy np. w zeszłym roku latem nie miała wody w domu, bo susza jest taka, że zabrakło w studni. W tym roku jest już podpięta do wodociągów, no ale... I to jest realny problem i realne zagrożenie.
Jakbym chciał się przygotować na nie wiadomo jak długą, globalną tragedię to ostatnie co bym robił, to zapasy wody. Bo ile możesz jej zgromadzić? Na rok? Dwa? Dziennie, przynajmniej wg normatywów, minimalnie ma przypadać 7,5 litra wody/osoba. Krótka matematyka i rocznie na os. wychodzi 2737,5 litra. To raczej jak już powinieneś gromadzić filtry do wody, tabletki odkażające, zapas jakiegoś paliwa do gotowania i własne źródło ;)
MaćQ pisze:zapomina o celu naszego hobby
A może to... nie jest hobby? A przynajmniej nie dla wszystkich. Hobby to z założenia zabawa, a choć pożar, powódź czy zaraza może być zabawna, to jednak rozgraniczam śmieszkowanie z nich, a przygotowanie się, żeby nie być poszkodowanym. Oczywiście nie płaczę ze smutku gdy kupuję sobie szpej :lol:
MaćQ pisze:każdy scenariusz jest możliwy
Masz rację. Ale nie każdy jest tak samo prawdopodobny.
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Cel: zagranica.

Post autor: djans » 16.05.2016, 19:11

Aerlin pisze: Raczej, że społeczności pod każdą szerokością geograficzną są takie same.
Nie są.

Różne społeczności homogeniczne są od siebie dalece odmienne pod względem mentalności i kultury. Społeczeństwa wielokulturowe są dodatkowo jak tygle, bo każdy z etnosów się czuje oprymowany przez pozostałe. W Polsce realnie tego typu tarcia w zasadzie nie występują. Dodatkowo z III RP zeszło sporo pary w postaci milionowej emigracji na Zachód. Dlatego przykłady jakichś śmiesznych - w porównaniu z zachodnimi - zamieszek mamy sprzed dekad, albo dwu. Tendencje na Zachodzie są odwrotne.
Aerlin pisze:Ale rodzi się dodatkowe pytanie- skoro spada w równiej mierze, to po co w ogóle jakikolwiek cel ewakuacji?
Cel ewakuacji to nie miejsce, w którym dobry rząd zadba o prepersa - gdyby prepers miał polegać na władzach, to by nie był prepersem.
Aerlin pisze:
djans pisze:Bezpieczeństwo od czego/przed czym?
Od wszelkich zagrożeń.
To chyba tylko modlitwa...

Służby, procedury, infrastruktura nie tyle zwiększają poziom bezpieczeństwa oddalając widmo kryzysu, co w pewnym stopniu niwelują negatywne skutki wystąpienia kryzysu.
Czy to będzie trzęsienie ziemi, wichura, powódź, blackout, epidemia, czy co tam - jeśli będą małe, to w państwie sprawnym nie zostaną za bardzo odczute, a w państwie niesprawnym przysporzą sporo strat. Jednak jeśli to będą zjawiska naprawdę duże, to ewentualne różnice wystąpią jedynie w sprawności likwidowania skutków, a nie w samy niebezpieczeństwie podczas trwania zjawiska.
Aerlin pisze:Tak jak możesz dostać po twarzy na dowolnej polskiej wsi.
OK, skoro porównujesz masowe morderstwa w biały dzień w centrach dużych miast, z bójkami pod remizą...
Aerlin pisze:To o czym ja mówiłem to, że Twoje sugestie by segregować względem wyglądu są mocno bezsensowne i mylące.
Nie sugerują, by segregować na podstawie wyglądu - uświadamiam, że 90% światowej populacji takiej segregacji dokonuje i proponuję wyciągnąć z tego wnioski.

Aerlin pisze:1- taki kryzys jest ekstremalnie nieprawdopodobny, graniczący z niemożliwym.
Dokładnie tak samo, jak kryzys, który by miał zmuszać do uciekania z Polski.

Aerlin pisze:2- w Polsce nie ma takiej społeczności.
Gdzie jest (bardziej)?

Generalnie rozumiem Twój punkt widzenia, jednak uważam go za błędny.

Po Powstaniu Wielkopolskim wielu Żydów żyjących od pokoleń poznańskim wyjechało wraz z odchodzącymi Niemcami. Wychodzili z założenia, że wraz z nimi (niemieckimi zaborcami) z polskich ziem znika ład, porządek, bezpieczeństwo. W dużej mierze mieli rację - II RP nie była państwem porządku, ani prawa. Jednak koniec końców część Żydów, którzy w Wielkopolsce zostali, dożyła do maja 1945 roku. Spośród tych, którzy wyjechali za ładem i procedurami - bodaj żaden...

Skrajny przykład, ale obrazuje o co mi chodzi. Tym bardziej na miejscu, że obecnie Żydzi uciekają z Francji, ale nie np. do Niemiec, krajów skandynawskich, czy jakichś innych przysłowiowych "szwajcarskich zegarków", tylko do swojego, bardzo niedoskonałego i niezbyt w sumie bezpiecznego Izraela.
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Cel: zagranica.

Post autor: Aerlin » 17.05.2016, 11:52

djans pisze:Cel ewakuacji to nie miejsce
To nie jest odpowiedź na pytanie, które zadałem ;) Jeśli wszędzie miałoby być tak samo źle, a wkład struktur państwowych w poziom bezpieczeństwa chcemy pominąć, to po co w ogóle przygotowywać sobie jakiś cel ewakuacji?
djans pisze:co w pewnym stopniu niwelują negatywne skutki wystąpienia kryzysu
Czyli mówimy dokładnie to samo używając innych słów. Ta niwelacja to jednak w "skali mikro" utrata bądź nie dorobku życia całych rodzin. Przy np. wspomnianej powodzi- odpowiednio wcześniej poczynione inwestycje (poldery, tamy, systemy monitoringu, sprzęt w magazynach przeciwpowodziowych), szkolenia (sprawność działania, przewidywania, alarmowania) i przepisy prawa (regulacje dot. użycia wojska, działalności na gruntach prywatnych, zakaz budowania na terenach zalewowych) sprawiają tą różnicę, czy X osób zostanie z niczym, czy prawie niczym, czy też nie.
djans pisze: masowe morderstwa w biały dzień w centrach dużych miast
Zsumuj ilość ofiar "masowych morderstw" i porównaj z ilością tych spod remizy. To trochę jak dyskusja nt. czy gorzej jest lecieć samolotem czy jechać samochodem. W końcu katastrofy lotnicze są tragiczne w skutkach, gdzie na raz ginie nawet kilkaset osób. Ale wielu zapomina, że w samym 2012 w Polsce w wypadkach drogowych zginęło ponad 3,5k osób.
djans pisze:Dokładnie tak samo, jak kryzys,
Tak. Dlatego na samym początku wskazałem kilka innych rzeczy, które uzasadniają taki, a nie inny kierunek także w czasie spokoju ;) Zresztą zapewne każdego z nas czeka przynajmniej jeden kryzys, który wskazuje na zasadność opuszczenia kraju- emerytura. Biorąc pod uwagę, jak zły jest to system całkiem na poważnie można rozważać wyprowadzkę na stare lata do bardziej przyjaznych krajów, gdzie i klimat łagodniejszy i ceny życia bardziej znośne.
djans pisze:Gdzie jest (bardziej)?
Na bank w Japonii, warto popatrzeć na relacje z tamtejszych kryzysów, przepaść jakościowa jest wręcz szokująca. Może w innych krajach dalekiej Azji znalazłoby się też podobne przykłady. Bliżej jest mniej-więcej tak samo. Choć doświadczenie uczy mnie, że będąc za granicą szybciej mogę liczyć na pomoc od innych obcokrajowców niż od Polaków. Jak już pisałem "Polak Polakowi Polakiem".
djans pisze:Spośród tych, którzy wyjechali za ładem i procedurami
Noooo... to jest trochę przerysowanie, bo w samym Berlinie w 1945 r. po zdobyciu miasta przez Armię Czerwoną było ich nadal kilka tysięcy, z których wielu wcale nie paliło się do wyjazdu z Niemiec.
Choć argument oczywiście rozumiem, jednak przez swoją specyfikę nie do końca się z nim zgadzam. Żyd ma swoją tożsamość od tysiącleci, tak jak identyfikację z Izraelem, czy historię pogromów tradycyjnie urządzanych przy każdej możliwej okazji. Taki konstrukt jak "naród" polski czy niemiecki to dopiero XVIII/XIX wiek. A i wtedy raczej wśród ludzi wykształconych.

Dlatego ciągle uważam, że w realnych scenariuszach zagrożeń, które na bank gdzieś (także w Polsce) się pojawią i mają nikłe szanse objęcia swoim zasięgiem całego kontynentu, a także dodając do tego zalety miejscówki w miarę atrakcyjnej lokalizacji, kierunek zagranicy nadal ma sporo sensu ;)
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Cel: zagranica.

Post autor: djans » 17.05.2016, 18:04

Cholera, ciekawie się gada, ale strasznie dygresyjnie - coraz trudniej ogarnąć ;)
Aerlin pisze:Jeśli wszędzie miałoby być tak samo źle, a wkład struktur państwowych w poziom bezpieczeństwa chcemy pominąć, to po co w ogóle przygotowywać sobie jakiś cel ewakuacji?
Po drugie pomijalność struktur państwowych jest warunkiem koniecznym do realnego myślenia o własnym bezpieczeństwie. Wiara w to, że system zadziała, to pierwszy krok do zaniedbań.

Po pierwsze zaś "wszędzie" nie oznacza "tak samo".
Aerlin pisze:Czyli mówimy dokładnie to samo używając innych słów.
Jasne, dlatego piszę, że rozumiem Twój punkt widzenia i poniekąd go podzielam, ale nie do końca, bo
Aerlin pisze:Przy np. wspomnianej powodzi- odpowiednio wcześniej poczynione inwestycje (poldery, tamy, systemy monitoringu, sprzęt w magazynach przeciwpowodziowych), szkolenia (sprawność działania, przewidywania, alarmowania) i przepisy prawa (regulacje dot. użycia wojska, działalności na gruntach prywatnych, zakaz budowania na terenach zalewowych) sprawiają tą różnicę, czy X osób zostanie z niczym, czy prawie niczym, czy też nie.
tak, ale ostatecznie samemu się jest odpowiedzialnym za to, czy się mimo braku zakazu wybuduje dom terasie zalewowej.
Aerlin pisze:Zsumuj ilość ofiar "masowych morderstw" i porównaj z ilością tych spod remizy.


Gdzieś kiedyś czytałem, że UK przoduje w ilości przestępstw z użyciem przemocy. Jednak nie o to chodzi - nawet gdyby sumarycznie wychodziło na to samo, to jednak zachodzi różnica, czy się jest ofiarą w warunkach szczególnych - alkoholowa libacja wśród prymitywów, czy zupełnie przypadkową w sytuacji codziennej.
Aerlin pisze:
djans pisze:Gdzie jest (bardziej)?
Na bank w Japonii, warto popatrzeć na relacje z tamtejszych kryzysów, przepaść jakościowa jest wręcz szokująca.
Celne, ale trochę nieuczciwe zagranie ;) Przy czym w Japonii niemal nie ma obcokrajowców, także do do istoty wychodzi na moje.
Aerlin pisze:Choć doświadczenie uczy mnie, że będąc za granicą szybciej mogę liczyć na pomoc od innych obcokrajowców niż od Polaków.
Być może właśnie różni nas osobiste doświadczenie...
Aerlin pisze:Taki konstrukt jak "naród" polski czy niemiecki to dopiero XVIII/XIX wiek.
To jest akurat najmniej istotne, czy jakaś nacja, pośród której się człowiek znajdzie rodzynkiem na okoliczność kryzysu ma tradycje tysiącletnie, czy stu - istotny jest fakt bycia obcym.
Aerlin pisze:kierunek zagranicy nadal ma sporo sensu ;)
"Zagranica" pojmowana ogólnie - czemu nie. Kwestionowałem jedynie konkretne kierunki.
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Cel: zagranica.

Post autor: Aerlin » 18.05.2016, 11:54

djans pisze:Po drugie
Oczywiście, że trzeba zabezpieczyć się w pierwszej kolejności samemu i tak, jakby pomoc miała nie nadejść przynajmniej przez dłuższy czas. No ale właśnie, jeśli nie zadziała wszędzie to pod tym względem nie ma zasadniczych różnic między Polską, a np. Francją. Jeśli zadziała, to szala przechyla się na naszą niekorzyść.

No tak, nie tak samo. Ale różnica, jak mi się wydaje, będzie tylko w skali, a i to może nie do końca. Bo to, że my się przygotujemy tak, jakby służby nie istniały to nie znaczy, że one działały nie będą. I w tej kwestii różnica też będzie znacząca. Ostatecznie to nadal dywagacje w temacie zdarzeń ekstremalnych, które uważam za nieprawdopodobne. W skrócie- mniej boję się band poszukujących jedzenia przy jego braku w całej Europie, niż regionalnego zagrożenia jak duży pożar, czy niepokoje społeczne związane z działaniami poniżej progu wojny ;)
djans pisze:ale ostatecznie samemu się jest odpowiedzialnym za to
Oczywiście. Dlatego nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy szczególnie nowo budowani na terenach historycznie uchodzących za zalewowe po "niespodziewanej" powodzi wyciągają ręce po pomoc od państwa, bo oczywiście nawet ubezpieczenia brak.
Ale z drugiej strony sprawnie działające państwo uniemożliwiłoby takim ludziom budowę w danym miejscu.
djans pisze:Przy czym w Japonii niemal nie ma obcokrajowców
Z pewnością jest ich mniej niż w innych krajach, ale szczególnie w dużych miastach trochę ich się naliczy.
W ogólnym rozrachunku chodzi mi o to, że gdy społeczeństwo jest nastawione w określony sposób do obcych, to do każdego obcego będzie podchodzić w podobny sposób. Niezależnie, czy to będzie rodzimy obcy czy zagraniczny obcy, to zawsze on będzie pierwszy do odstrzału.
I tu mieszają się "osobiste doświadczenie". Z którego wielokrotnie wyciągnąłem wnioski, że ci z innych państw są bardziej skłonni do pomocy, niż ci rodzimi "obcy". I to nie tylko moje doświadczenia- wracając do tego nieszczęsnego UK- mam tam multum znajomych, którzy wyjechali i osiedli na stałe. Chyba każdy z nich ogółem stroni od "obcych" rodaków. Oczywiście, są zapewne wyjątki.
Że to w spokojnych sytuacjach? No powiedzmy, że awaria na morzu to spokojna sytuacja ;) I mimo wszystko- jeśli ktoś nie chce wyciągnąć pomocnej dłoni w czasie, gdy nic mu nie grozi, to tym gorzej to świadczy o tym jak się zachowa w czasie zagrożenia.
djans pisze:To jest akurat najmniej istotne
To było w kontekście ich powrotu do "niebezpiecznego" Izraela ;) I to jest dość istotna kwestia z tego punktu widzenia, bo od setek lat społeczność do tego dążyła, więc ciężko to porównywać do przywiązania, nie wiem- np. mojej rodziny, która w miejscu, w którym aktualnie mieszkam jest od może 30 lat.
djans pisze:"Zagranica" pojmowana ogólnie - czemu nie. Kwestionowałem jedynie konkretne kierunki.
No, to jesteśmy w domu :lol:
Ogółem ok, co do kierunków niekoniecznie będę się upierał, choć głównie Hiszpania, Malta czy Cypr mają plusy, o których pisałem w pierwszym poście stąd je wskazałem. Ciekaw jednak jestem jakie kierunki jak już Ty byś wskazał?
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Cel: zagranica.

Post autor: djans » 19.05.2016, 20:38

W razie kryzysu finansowego, wojny, jakiegoś syfu ze wschodu, to prawdopodobnie udałbym się do Niemiec, bo mam tam rodzinę. W dodatku czego by o Niemcach nie mówić, to mają najbardziej poważne państwo na kontynencie i pewnie na wypadek ogólnoeuropejskich zamieszek ich służby poradziłyby sobie najlepiej.

Hiszpanie, Włosi, Grecy, Cypryjczycy, czy Francuzi, to jednak nie ten stopień organizacji - moim zdaniem pod pewnymi względami ich państwa radzą sobie nawet gorzej, od naszego.

Przykładowo nasza bezpieka potrafiła nawet rozpracowywać miłośników muzyki RAC za ich domniemany "faszyzm", albo zgarniać internetowych pasjonatów domowego wyrobu petard, podczas gdy we Francji nie potrafią sobie poradzić z pospolitymi podpalaczami synagog, o przeciwdziałaniu prawdziwym zamachom nie wspominając.

No i bezrobocie - będące doskonałym paliwem wszelkich niepokojów - jest tam z reguły wyższe, niż u Szwabów, czy u nas.

Gdyby jednak chodziło o coś nieprawdopodobnego, ale dużo bardziej poważnego, to bezpieczne miejsce odosobnienia.
Bart
Posty: 281
Rejestracja: 10.05.2017, 21:21

Re: Cel: zagranica.

Post autor: Bart » 14.05.2017, 18:54

Cała ta mapka z początku tematu to tylko opracowanie statystyczne. O tym, że statystyka to forma manipulacji nikogo ni trzeba przekonywać. Np w DE jest blokada informacyjna dotycząca najeźdźców nazywanych uchodźcami połączona z nagonką medialną na Polaków. Postronny obserwator opierając się na doniesieniach medialnych odniósłby mylne wrażenie.

Podstawą przy wyborze kierunku ewakuacji jest znajomość języka/ów obcych.
Odpowiedz