Strona 4 z 5

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 00:39
autor: Krasny
Czytając i uczestnicząc w tej dyskusji utwierdzam się w moim starym przekonaniu że jesteśmy narodem który wie wszystko. Narodem specjalistów od wszystkiego opierającym swoją wiedzę na kilku zasłyszanych lub przeczytanych w internetach informacjach.
Jak mam w zwyczaju mówić "Najwięcej na temat Mercedesa mają do powiedzenia Ci którzy nigdy nim nie jeździli"

Na podstawie czego chcecie układać plany!?
Dla przykładu:
Obejrzeliście ze trzy filmy na Youtube o rozpalaniu ognia krzesiwem, kupiliście takie włożyliście do BOB'a i wpisaliście w planie ewakuacji że sposób na ogień już macie!?!
No to żal mi was i waszych rodzin.

Używania krzesiwa trzeba się nauczyć a raczej uczyć ciągle w różnych warunkach.
Ja potrafię rozpalić ogień na przynajmniej trzy sposoby a i tak nie kozaczę bo nie wiem czy łatwo pójdzie przy -20 stopniach.

Powiem szczerze że wolałbym się ewakuować/zgubić z człowiekiem bez żadnego planu i sprzętu ale za to posiadającym wiedzę i umiejętności niż z gościem który przy biurku rozpisał kilka wariantów i pieczołowicie spakował swojego BOB'a!

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 03:50
autor: Piotr
Aerlin pisze:A z tego co pisałeś odniosłem wrażenie, żeby rzucić się na hurra-optymizm i działać kompletnie na oślep tracąc ogromną ilość czasu, pieniędzy i sił na zbędne działania :P
To akurat proponujesz Ty, czyli nie wiedząc nic i nie mając jakiegokolwiek doświadczenia rzucić się do pisania planów ucieczkowych :D Ja napisałem (cytat z tego posta) że:
Ja pisze: Zabieranie się do pisania planu (czy chociażby szkicu) bez wstępnego zebrania informacji (bez zdobycia osobistego doświadczenia) jest moim zdaniem bez sensu, bo będzie się opierało na błędnych założeniach odnośnie możliwości fizycznych i psychicznych własnych i członków rodziny, błędnych wizjach tego co jest rzeczywiście potrzebne a co nie itp.
Dodatkowo w tym samym poście napisałem:
Ja pisze:Jak można przysiadać do robienia planu/szkicu jeśli nie mamy tak podstawowych danych jak "ile kilometrów jestem w stanie pokonać w jeden dzień mając 10kg obciążenia na plecach", "czy jestem w stanie pokonać swobodnie całą trasę w jeden dzień czy też muszę w wyposażeniu przewidzieć sprzęt do nocowania i żarcie na dwa dni", "czy jestem w stanie pokonać zmęczenie i iść dalej, czy też wymiękam od razu przy pojawieniu się kryzysu i muszę odpoczywać bo nie jestem w stanie tego 'przełamać'" czy chociażby "jak mój organizm reaguje na kryzysy wydolnościowe, ewentualny brak jedzenia, upał, mróz podczas długiego wysiłku"?
Po pierwsze gdzie tu widzisz "rzucanie się na hurra-optymizm"? Wręcz przeciwnie, jestem jeśli już zwolennikiem "hurra-realizmu", czyli wcześniejszego zebrania danych chociażby takich jak w zacytowanym powyżej akapicie ZANIM przysiądzie się do pisania planu. Oczywiście myśl typu "będę uciekał pieszo z plecakiem" będzie pierwsza, ale to nie żaden plan, to tylko jakaś wizja czy idea! Plan to jest coś konkretnego, co jest dostatecznie szczegółowe, że w na każdym etapie wiadomo konkretnie co należy zrobić (zarówno na etapie realizacji planu gdy rzeczywiście uciekasz, jak i na etapie przygotowań ewentualnej ucieczki, czyli uwzględnia koszty i czas potrzebny na zgromadzenie wyposażenia, ewentualny trening fizyczny itd.). Może rozbieżność wynika z użytego słownictwa, bo dla mnie plan to nie jest "planuję w przyszłe wakacje pojechać w Andy" (to tylko pomysł a nie plan :D), dla mnie planem będzie to dopiero gdy (w nielubianych przez Ciebie gadkach coachingowych określa się to skrótem SMART):
S - będzie dostatecznie szczegółowy, czyli gdzie konkretnie pojadę, czy w sposób "cywilizowany" (hotele itd.) czy "na dziko", z kim pojadę
M - będzie "mierzalny", czyli będzie zawierał konkretne wypunktowane listy różnych aspektów przygotowań i realizacji abym mógł konkretnie śledzić jak idą przygotowania (i wyrażać to na przykład w procentach, śledzić postępy, sprawdzać czy nie ma jakichś opóźnień itd.)
A - atrakcyjny, czyli czy nie stoi to w sprzeczności z moimi wartościami (czy na przykład nie ucierpi na tym moja rodzina), czy chcę to zrobić dla siebie, czy nie robię tego wbrew sobie, czy realizacja tego sprawia mi frajdę itd.
R - realny, tzn. czy mnie na coś takiego stać finansowo, jak zgromadzę na to kasę, czy jestem wystarczająco sprawny fizycznie, czy mogę sobie pozwolić na odpowiednio długą nieobecność zawodową (kto mnie zastąpi i czy da radę, bo nie chcę pod swoją nieobecność stracić klientów z okazji tego, że mój zastępca "da ciała"), czy plan ma dostateczny "zapas" (na przykład czy wszystko się nie sypnie jeśli pojawi się w międzyczasie jakiś dodatkowy wydatek typu naprawa samochodu albo na przykład złamię nogę i "wypadną" mi z treningu dwa miesiące :D), czy plan jest na tyle elastyczny, że można go modyfikować pod wpływem zmieniających się warunków (na przykład zmiana miejsca pracy, zmiana miejsca zamieszkania itd.)
T (time) - osadzony w czasie, czyli mam zaplanowany konkretny termin wyjazdu, konkretne terminy poszczególnych etapów przygotowawczych, przeznaczony konkretny czas w tygodniu na treningi, zaplanowane terminy na wypady przygotowawcze w celu przetestowania kondycji, sprzętu itd.

To jest dopiero plan (baaardzo ogólnikowy), a nie jakiaś tam idea/pomysł "pojadę sobie w Andy" :D

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 04:23
autor: Piotr
Krasny pisze: Ja potrafię rozpalić ogień na przynajmniej trzy sposoby a i tak nie kozaczę bo nie wiem czy łatwo pójdzie przy -20 stopniach.
Przy -20 to pikuś (pod warunkiem że nie skostniały dłonie :D), bo wszystko jest suchutkie jak pieprz (wystarczy śnieg zgarnąć i ewentualnie lód oskrobać). Przy +2 to może być dopiero wyzwanie (nic nie schnie, mgła wisi w powietrzu itp. :D), raz w życiu "poległem" przy rozpalaniu ogniska (zresztą nie tylko ja, byliśmy w kilka osób) - było właśnie około +2 stopnie, w lesie wieczorem, mgła, na wszystkim rosa, nawet jak "wydobyliśmy" z wnętrza pniaka jakieś suche drewno, to momentalnie pojawiała się na nim rosa. Ostatecznie udało się metodą "szmata w ropie" (a dokładniej było to około 0,3l nafty z kuchenki turystycznej i 1/3 bawełnianego ręcznika :D) ale ktoś nie tylko z krzesiwem, ale też zapałkami, zapalniczkami, rozpałkami z wacików czy tamponów itp. raczej by poległ, bo potrzeba było dużo "energii startowej" do pierwszej porcji drewna aby woda z tego drewna odparowała.
Dlatego na przykład preferuję turystycznie kuchenki na paliwa ciekłe zamiast gazówek (bo w takiej kuchence jest przy okazji paliwo, które można wykorzystać nie tylko do kuchenki ale chociażby do rozpalenia ognia) - teoretyk planujący zawartość plecaka zapakuje 15 zapalniczek myśląc, że to rozwiązuje problem rozpalania ognia w każdych warunkach i weźmie gazówkę, bo 50 czy 100 gramów lżejsza :D

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 11:41
autor: Krasny
-20 przyszło mi na szybko do głowy właśnie że względu na grabiejące ręce ;)
Przysłowie mówi że nawet w mokrym lesie znajdziesz suche drewno ale fakt nie ma nic gorszego niż "zawieszona" wilgoć.

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 13:12
autor: djans
Parę razy rozpalałem ognisko w deszczu. Oczywiście nie jest to możliwe w każdym środowisku - muszą być w danym ekosystemie "przyjazne" rośliny.

Np. obumarłe krzewy dzikiej róży wodę chłoną słabo - nieiwele trzeba, by je wysuszyć i podpalić. Trochę gorzej jest z obumarłymi, ale pozostającymi na drzewie, gałązkami drzew iglastych, ale też się nadają. Nie trzeba ropy - z regóły wystarczy kulka papieru i odpowiednie ułożenie patyczków. Ostatecznie można zbudować ognisko nad ogarkiem świecy, a po rozpaleniu go wyjąć.

Do tej i podobnych rzeczy można dojść samemu, jeżdżac przez blisko 30 lat na ryby, albo wyczytać z komentarza na necie i tylko jednorazowo sprawdzić. Podejście mieszane jest najlepsze.

Przed rozwojem fizyki artylerzyści zamiast zakuć parę wzorów i tablic balistycznych, musiał się - każdy kolejno - uczyć zasad balistyki eksperymentwlnie. Jasne, że taki puszkarz byłby o pszy od kogoś, kto dziś by o prowadzeniu ognia tylko poczytał, ale przecież tu mówimy o drodze pośredniej.

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 16:07
autor: Piotr
@djans: Też wiele razy rozpalałem ognisko w deszczu, owszem, są rośliny nie wchłaniające wody, jednak tam były niekorzystne warunki pogodowe, był gwałtowny spadek temperatury i powietrze było przesycone parą wodną, rosa osiadała momentalnie na wszystkim. Było mniej więcej tak jak przy wyjmowaniu zimnego napoju z lodówki - w kilka sekund butelka staje się mokra od kondensacji pary wodnej. Ze znalezieniem suchego drewna nie było problemu, problem był w tym, że ono momentalnie pokrywało się warstwą wilgoci (nie wchłaniało wilgoci tylko się nią pokrywało). To było jak rozpalanie ogniska w saunie parowej - deszcz to przy tym detal (bo możesz się przed nim osłonić :D).

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 16.07.2016, 23:31
autor: djans
Jasne, jasne.

Chodziło mi po prostu o wskazanie, że solidną wiedzę można zdobyć doświadczalnie, albo słuchając - i solidnie konfrontując zeznania - doświadczonych.

(Z tymi roślinami, to nie tyle o ich wodoodporność chodzi, a raczej o łatwe wysychanie i dobre łapanie ognia.)

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 17.07.2016, 14:57
autor: Piotr
djans pisze: Chodziło mi po prostu o wskazanie, że solidną wiedzę można zdobyć doświadczalnie, albo słuchając - i solidnie konfrontując zeznania - doświadczonych.
Jak najbardziej! Trzeba tylko mieć świadomość, że:
- wiedza posiadana od doświadczonych to nie to samo co posiadanie doświadczenia
- ludzie doświadczeni nie zawsze mają świadomość jak dokładnie działa to co robią (opowiadając mogą pominąć ważne czynniki jednocześnie przywiązując zbyt dużą wagę do tych mało znaczących)
- to co działa i jest odpowiednie w przypadku solidnie doświadczonych nie zawsze zadziała lub jest odpowiednie dla niedoświadczonych (na przykład doświadczony podróżnik powie, że lepiej jest samemu planować i organizować wycieczki po świecie niż zdawać się na wycieczki organizowane przez fachowe biura i...to jest rzeczywiście świetna opcja dla doświadczonych, bo daje dużą wolność tego co chce się na takiej wyprawie robić, co nie znaczy że jest to dobre dla początkującego turysty który chce się udać na przykład w dorzecze Amazonki :D).

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 17.07.2016, 20:14
autor: djans
Piotr pisze: - wiedza posiadana od doświadczonych to nie to samo co posiadanie doświadczenia
Jasna sprawa. Zupełnie czym innym jest, jak o jakiejś nowej technice przeczyta człowiek znający dane zagadnienie praktycznie, a gdy poczyta zupełny żółtodziób. Coś jak z przepisami kulinarnymi - ucząc kuchtę jak zrobić zupę pomidorową napiszesz: zrób bulion, dodaj spażonych, obranych ze skórek, przetartych przez sitko pomidorów, zapraw zahartowaną śmietaną. Nowicjuszowi każdy z etapów trza będzie rozpisać, a jeszcze lepiej, by je oddzielnie opanował.
Piotr pisze:- ludzie doświadczeni nie zawsze mają świadomość jak dokładnie działa to co robią (opowiadając mogą pominąć ważne czynniki jednocześnie przywiązując zbyt dużą wagę do tych mało znaczących)
Przeważnie nie mają ;-)
A nawet jak mają, to i tak będą mieć tendencję do skracania oczywistości ("przygotuj bulion"), dlatego tak ważne jest konfrontowanie wielu rożnych źródeł.
Jak pichcę coś nowego, to też zazwyczaj najpierw czytam minimum 4-5 różnych przepisów.

Piotr pisze:- to co działa i jest odpowiednie w przypadku solidnie doświadczonych nie zawsze zadziała lub jest odpowiednie dla niedoświadczonych


Tyż prowda. Ja bynajmniej nie twierdzę, że ktoś, kto się boi wody może się z książki nauczyć jak odpocząć leżąc na plecach, bez wykonywania żadnych ruchów. Ale już ktoś, kto pływać umie i ma odrobinę wyobraźni, wystarczy że przeczyta jak wygiąć ciało, ułożyć ręce i nogi, by się bez ruchy utrzymać nad powierzchnią.

Re: Plany ewakuacyjne dla rodziny

: 29.09.2016, 15:38
autor: Biervader
Ja osobiście np plan ewakuacyjna mam napisany. Aktualizuje go co jakiś czas.

W planie mam :
Zapisane częstotliwości stacji radiowych
Nr telefonów alarmowych
Miejsca ewakuacyjne podane przez 3 sąsiednie miasta w tym nasze.

Kanały na których będziemy mieli ustawione krótkofalówki.

Nasze Miejsca ewakuacyjne. Tzn mam 5 punktów zbiorczych.

1. Skrzyżowanie obok naszych domow
2. 20 min pieszo od domu w lesie w "szalasie"
3 okolice centrum miasta.
4 przyjaciółka rodziny mieszkająca ok. 20 km od nas
5 totalne "zadupie" ok 60 km od domu.

Każdy punk jest podany dla konkretnego zagrożenia.
Domowe/lokalne/miejskie/wojewudzkie/panstwowe/
Zaznaczone mam trasy którymi będziemy w dane miejsca się kierować.

Miejsca ukrycia skrytek. Zapasowy telefon itp.

Wszystko jest zaznaczone na mapach.

Dodatkowo parę przydatnych informacji jak np z kąd czerpać wodę (że np. warto sprawdzić w chłodnicach samochodowych w okresie letnim czy tego typu info)
Co w najbliższej okolicy nadaje się do zjedzenia

Podstawowe sygnały dźwiękowe alarmowe.
W każdym miesiącu z kumplami robimy sobie symulowana ewakuację.

W domu zrobiłem 2 razy taka akcje. Raz typu blackout na 3 dni bez wychodzenia z domu i raz ewakuacyjna razem z sąsiadami.

Ze znajomymi traktujemy to jako zabicie czasu i hobby.
Każdy się nauczył obsługiwać krzesiwo bo to nie jest tak hop siup parę iskier i mamy ogień.

Chyba lepsze niż gotowy plan dzialania są "wskazówki"