kubus676 pisze:Włócznia mierzy najwyżej tyle co człowiek ma wzrostu, a najczęściej mniej.
Nie wiem skąd bierzesz przeświadczenie o tym "najczęściej", skoro większość typów europejskich broni drzewcowych było dłuższych, niż wzrost użytkownika, bądź co najmniej równych. Krótka broń drzewcowa zwyczajnie nie miała sensu, bo trzeba ją trzymać mniej więcej w połowie długości. Czyli przy wzroście 180 cm masz włócznię długości np. 170 cm, z czego połowa wynosi 85 cm - tyle miała głownia typowej szabli husarskiej.
kubus676 pisze:Weź kija do zamiatania, który masz na pewno w domu i powiedz sam czy to jest tak strasznie nieporęczna rzecz, że nie da się jej użyć w zamkniętym pomieszczeniu.
Standardowy kij od miotły ma 130 cm długości. Taka krótka włócznia, to już w ogóle nie ma sensu.
kubus676 pisze:Wytłumacz czym się różni moja składana włócznia od twojej składanej łopaty?
Nie popadaj w hipokryzje.
Szpadelek Fiskarsa nie jest "składany". Ma teleskopowy trzonek. Można go tak samo wygodnie używać przed i po "złożeniu"/"rozłożeniu".
Można oczywiście wystarać się o jakąś funkcjonalną replikę szpontonu, czy innej naginaty, z podobnym teleskopowym trzonkiem - tylko do czego komu na co dzień takie żelastwo?
kubus676 pisze:Powiem ci coś o składanych saperkach
W któym miejscu ja napisałem cokolwiek, co mogłoby sugerować, że jestem zwolennikiem składanych saperek?
kubus676 pisze:jeżeli uważasz, że składany szpadel wytrzyma
Miałeś w rękach ten szpadel? Albo chociaż widziałeś fotki i wiesz na czym polega jego "składanie"?
To narzędzie bez najmniejszego uszczerbku wytrzymuje kopanie w kamienistej glebie, na pewno jest bardziej wytrzymałe, niż jakakolwiek replika średniowiecznej włóczni wykonana przez kowala-rekonstruktora.
kubus676 pisze:szpadlem wymachuj w pomieszczeniach
W wersji złożonej ma 105 cm długości - mniej, niż miotła...
kubus676 pisze:określiłem dokładnie w jakich warunkach bym użył
Tak, napisałeś, że w polu przed domem ktoś Ci łazi, Ty idziesz prosto na niego i... po to Ci potrzebna ochrona na plecach?
kubus676 pisze:Uwierz nawet nie będziesz wiedział kiedy Ci podczas walki ktoś wejdzie na plecy wiem z doświadczenia.
Jeśli Twoja walka wręcz wygląda tak, że "nawet nie wiesz kiedy Ci ktoś wchodzi na plecy", to powinieneś jej za wszelką cenę unikać, zamiast pokładać nadzieje w jakiejś specjalnej kurtce.
kubus676 pisze:i wędrówka na dalsze wypady do tego się na zaliczała
Na kilkukilometrową pieszą wędrówkę masz zamiar ubierać długie, zbrojone buty, ciężkie rękawice i kolczugę? Aha, spoko...
kubus676 pisze:Miecz to typowa broń do mordowania ludzi. Miecz rządził na polach walk przez prawie 1000 lat, a może i dłużej dlaczegoż tak długo się musiał utrzymać.
Maczuga rządziła na polach bitew 100 000 lat...
Miecz prosty, wszędzie został wyparty przez zakrzywioną szablę, bo ta, do walki z przeciwnikiem bez pancerza nadaje się znacznie lepiej.
kubus676 pisze:ale pomyśl jak umie zabić kogoś w zbroi to co robi z pacjentem, który jej nie ma.
Kto umie? Miecz, czy jego użytkownik? Skoro miecz prosty jest świetny do penetrowania zbroi, a jeszcze lepszy do walki z przeciwnikiem bez niej, to dlaczego Niemcy, Francuzi i Anglicy, a potem i Amerykanie, przejęli od nas zakrzywione szable?
kubus676 pisze:Wiek XIX co chcesz mi powiedzieć muszkiet z bagnetem??
Wpisz Se w gugla hasło "kawaleria"...
kubus676 pisze:w wiek XIX, XX człowiek zrozumiał, że nie musi zabijać wroga bo jak go zabije to jest po prostu minus jeden przeciwnik ale jak go się zrani to trzeba zaangażować do tego przynajmniej dodatkowa dwóch ludzi dlatego kieruje swoje wybory w stronę średniowiecznych broni, która służyła do zabijania, a nie eliminacji wroga czyli np. ranenia.
LOL
W Europie przed epoką wojen "religijnych", czyli w średniowieczu, zasadniczo się nie zabijano, bo każdy chciał zgarnąć okup. Wiek XIX i XX, to epoka wojen totalnych, z planowym, celowym spopielaniem całych miast, z bitwami, gdzie liczba ofiar śmiertelnych szła w setki tysięcy.
Ten koncept o którym piszesz wszedł w życie wraz z nabojem 5,56 x 45 mm, czyli niecałe 60 lat temu, a i tak nie wszędzie i - jak się okazuje - nie na długo. Amerykańskie wojska, które ten nabój wprowadziły do światowego użytku, coraz chętniej sięgają albo po poczciwy nabój karabinowy, albo nowe, bardziej letalne pomysły, jak np. nabój 6,8 × 43 mm. Przy czym co do zasady nabój pośredni wymyślono nie dlatego, żeby okaleczać, zamiast zabijać, ale ze względów logistycznych i dla lepszej kontroli broni przy prowadzeniu ognia ciągłego.
A co najważniejsze - nikt nigdy i nigdzie nie zrezygnował z szydeł bojowych, nadziaków, koncerzy, prostych mieczy, żeby nie zabijać, tylko po prostu dlatego, że inna broń, nie mająca funkcji otwieracza do puszek, zabija skuteczniej.
kubus676 pisze:Kowal przed ostrzeniem jeżeli takowe ma być uderza kilka razy mocno mieczem o kowadło
Czytałem o testach szabel PO OSTRZENIU polegających na próbie cięcia prętów stalowych na amortyzującej, ołowianej podkładce i przebijania stalowej blachy sztychem, ale to, o czym piszesz, to dla mnie nowość - jakiś link?
kubus676 pisze:nie mów mi, że będzie taki sam efekt jak przy łomie
Podczas tej próby na rękojeści miecza nie ma jeszcze okładzin, a kowal chwyta gołą dłonią?
kubus676 pisze:Przy młocie może się zdarzyć ale zbudowany jest z dwóch innych materiałów jak zresztą te inne broni co wymieniałeś więc efekt jest przynajmniej dużo mniejszy (jeżeli w ogóle występuje w poniedziałek sprawdzę na młocie do wyburzania i zdam relacje
).
Polecam. Generalnie zawsze, zanim o czymś napiszesz ex cathedra, to zrób samodzielny test.
kubus676 pisze:Na pewno jak będziesz walczyć o życie będzie uderzać z umiarkowaną siłą.
Napisałem Ci o tym, żebyś sobie sprawdził, czy da się łomu używać zgodnie z jego przeznaczeniem bez uchwytów i rękawic, bo zdaje się, że utrzymujesz, jakoby każdy zawsze pracował łomem trzymając żeberkowany pręt gołą łapą i wówczas byłoby OK, ale podczas walki nagle by już miało OK nie być.
kubus676 pisze:O drganiach łomu napisałem bo sam ich doznałem
Dlatego radzę, byś wziął młotek, maczetę, miecz, czy co tam chcesz i uderzył z całej siły w kowadło. Gwarantuję, że "doznasz drgań".
kubus676 pisze:nie sądzę, że to jest kreskówkowa sytuacja. Wyjrzyj przez okno co masz przed blokiem ja np. słupki na chodniku, latarnie, śmietniki, ławki.
Żeby zamachując się na stojącego przeciwnika uderzyć w latarnię, to trzeba ją mieć na drodze zamachu, pomiędzy punktem wyjściowym, a jego głową. Żeby, mając o metr, prosto przed sobą, tego "zombiaka", i również o metr, ale nieco bardziej na prawo tę latarnię, robić zamach od prawej strony, to trzeba być bohaterem kreskówki. Zresztą żadna różnica, czy byś się zamachnął gumową pałką amortyzującą wszelkie drgania, czy gołym stalowym prętem - po takim głupim ruchu już byś nie miał czasu na następny.
kubus676 pisze:upadł obok takiego słupka musisz zadać cios z boku
A co Ty: w golfa grasz? Dlaczego nie zadasz prostego pchnięcia "sztychem", do czego trzeba o wiele mniej siły, nie trza mieć miejsca do zamachu, szybciej można wykonać, etc?
To jest właśnie absurdalna, kreskówkowa sytuacja... Zresztą całe te rozważania o "drgających łomach" są absurdalne, bo sobie można w 5 minut wykonać wygodny chwyt z amortyzujących materiałów.