Zabezpieczenie a inwestycje

Artur Kwiatkowski_DS
Posty: 45
Rejestracja: 28.04.2016, 16:16
Lokalizacja: Warszawa
Kontaktowanie:

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Artur Kwiatkowski_DS » 20.09.2016, 23:13

Obawiam się, że doświadczenia z życia pod niemiecką okupacją w latach 1939-1945 podważają sensowność Waszych przypuszczeń.

Łatwiej było wykupić się czy bliskiego z naprawdę kryzysowej sytuacji z użyciem złotego łańcuszka, niż zapałek.
1/2 ekipy Domowego Survivalu
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Aerlin » 21.09.2016, 11:38

Artur Kwiatkowski_DS pisze:podważają sensowność Waszych przypuszczeń
A katastrofa nad jeziorem Nyos podważa sensowność jakichkolwiek przygotowań...
Artur Kwiatkowski_DS pisze:z naprawdę kryzysowej sytuacji
A czym jest taka sytuacja? I kto to ustala? No i przede wszystkim jaki jest sens wydawania ogromnych pieniędzy na zabezpieczenie najmniej prawdopodobnych sytuacji?
Wojna w Polsce jest na zerowym poziomie prawdopodobieństwa w przewidywalnej perspektywie czasu kilkunastu/kilkudziesięciu lat. Wojna na wzór II wojny światowej jest na minusowym.
W ogóle wspominanie w kontekście współczesnej wojny lat 39-45 jest w najlepszym razie oderwane od rzeczywistości. Błędem, który wskazują wszyscy poważnie zajmujący się tematem i to już w odniesieniu do roku 1939 gdzie właśnie wiele krajów było przygotowanych do wojny, która skończyła się dobre 20 lat wcześniej. Vide Francja. Tymczasem wszyscy wiemy jak Niemcy wprowadzając zupełnie nowy rodzaj wojny przejechali bez wazeliny pół Europy wliczając w to Polskę, czy potęgi jak Francja. Koniec końców na szczęście błędy najwyższych szczebli dowódczych III Rzeszy z Hitlerem na czele, zapasy mięsa armatniego Armii Czerwonej i potęga gospodarcza USA rozwiązały problem.

I mówienie dziś "lata 39-45 podważają" mają dokładnie tą samą wartość i skończą się w ten sam sposób :P
Biervader pisze:Czyli w sumie można by powiedzieć ze lepiej jest zainwestować np w wiedzę
Wiedza zawsze jest najlepszą inwestycją. No prawie zawsze :P Ale tak, ogółem w czasach kryzysu o wiele większą wartość i o wiele łatwiej wymienialne będą przedmioty pierwszej potrzeby (czy prawie pierwszej jak wspominany alkohol), niż jakieś dobra luksusowe. A umiejętność ich wytworzenia zwalnia nas z potrzeby robienia jakichś ogromnych zapasów i sprawia, że nie możemy zostać z nich okradzeni. Choć oczywiście barter nie musi się ograniczać do przedmiotów, ale także usług- choć tu już wchodzi element zaufania i jego braku ;)
Artur Kwiatkowski_DS
Posty: 45
Rejestracja: 28.04.2016, 16:16
Lokalizacja: Warszawa
Kontaktowanie:

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Artur Kwiatkowski_DS » 21.09.2016, 18:25

Aerlin pisze:No i przede wszystkim jaki jest sens wydawania ogromnych pieniędzy na zabezpieczenie najmniej prawdopodobnych sytuacji?
Czyżby najmniej prawdopodobnych?

Czy mając do wyboru dwa scenariusze:
1) zapałki mają większą wartość w handlu wymiennym od złota i biżuterii,
2) złoto i biżuteria mają w handlu wymiennym większą wartość, od zapałek,
uważasz ten pierwszy za bardziej prawdopodobny?

Ja nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym nie będzie jakiegoś handlu i rynku, na którym złoto i biżuteria będzie lepszym środkiem płatniczym, niż zapałki. Moim zdaniem jakiś rynek i handel będą zawsze i zawsze będzie potrzeba posiadania czegoś, co jest wygodnym środkiem płatniczym. Zapałki raczej nim nie będą.
Aerlin pisze:Wojna w Polsce jest na zerowym poziomie prawdopodobieństwa w przewidywalnej perspektywie czasu kilkunastu/kilkudziesięciu lat. Wojna na wzór II wojny światowej jest na minusowym.
Z takim podejściem proponuję założenie towarzystwa ubezpieczeniowego. Myślę, że spora grupa klientów byłaby w stanie się od skutków wojny ubezpieczyć, a przecież to (jak piszesz) świetny biznes dla ubezpieczalni.
Aerlin pisze:W ogóle wspominanie w kontekście współczesnej wojny lat 39-45 jest w najlepszym razie oderwane od rzeczywistości.
Jeszcze była wojna w Jugosławii, która z punktu widzenia czystek etnicznych była do II Wojny Światowej całkiem podobna...

Nie sądzę, byś dał radę się wykupić z transportu do dołu śmierci zapałkami, ale może jestem w błędzie.
Aerlin pisze:ogółem w czasach kryzysu o wiele większą wartość i o wiele łatwiej wymienialne będą przedmioty pierwszej potrzeby (czy prawie pierwszej jak wspominany alkohol), niż jakieś dobra luksusowe. A umiejętność ich wytworzenia zwalnia nas z potrzeby robienia jakichś ogromnych zapasów i sprawia, że nie możemy zostać z nich okradzeni. Choć oczywiście barter nie musi się ograniczać do przedmiotów, ale także usług- choć tu już wchodzi element zaufania i jego braku ;)
To właśnie jest, moim zdaniem, kluczowy błąd w Twoim rozumowaniu.

Już od czasu ludzi pierwotnych na rynku istotne były towary wartościowe i nieduże, które stawały się środkami płatniczymi. Pierwszymi podobno były krzemienne narzędzia i groty do strzał i włóczni. Bo były na tyle potrzebne w środowisku, że albo ktoś ich sam używał, albo kupował coś od myśliwych, którym były potrzebne.

Oczywiście można i warto robić zapas produktów pierwszej potrzeby na tyle duży, by móc ich używać do barteru, ale mimo wszystko to nie zawsze się spisze. Prędzej czy później trafisz na kogoś, kto będzie chciał Ci sprzedać kanister benzyny, ale nie za zgrzewkę papieru toaletowego, tylko za coś, co łatwiej schowa do kieszeni i użyje w kolejnej transakcji.
1/2 ekipy Domowego Survivalu
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: djans » 21.09.2016, 18:50

Wszystko zależy o jakim stopniu dupnięcia mówimy.

Na moje, to możemy wyróżnić 4 stopnie (coś, jak klasy epidemii zombie :mrgreen: ).

1) Kryzysy ograniczone do nas samych, przy pełnej sprawności systemów, np. utrata pracy, pożar w domu, etc.

2) Kryzysy lokalne, nieco rozciągnięte w czasie, acz krótkotrwałe, z przejściową niesprawnością systemów. Na przykład powódź jak ta z 1997 r., awaria systemów bankowych, kilkudniowy blackout.

3) Głębokie i długotrwałe g...no, oddziałujące w skali całych państw, bądź transgraniczne (obecny kryzys w Wenezueli, okupacja jak za Niemca, lata stalinizmu).

4) Koniec świata jaki znamy.


W przypadku pierwszym najlepsze są w zasadzie nie oszczędności na zasadzie zwitka dolarów w zakopanym słoiku, a inwestycje o ładnej stopie zwrotu.

Gdy się przytrafi dwójka, najbardziej poręczna będzie krajowa gotówka. Zapasy materiałowe mogą znacznie zyskać na wartości, ale łatwiej i pewniej mieć własne konserwy, leki, wodę, etc. niż mając jedno z tych, próbować handlu.

Na wypadek trójki lokalna gotowizna może być mało warta. Kruszce, biżuteria i waluty jakąś wartość utrzymają na pewno. Zapasy materiałowe trzeba by mieć nieporównywalnie większe, niż w razie dwójki (trudno zgromadzić konserwy na czteroletnią okupację), przy czym może zaistnieć konieczność ewakuacji i ich porzucenia. Wówczas tym bardziej potrzebujemy nośników skumulowanej wartości na przykład na łapówki dla pograniczników.
W razie pozostania na miejscu konieczne może być przebranżowienie - dobrze mieć kilka fachów w ręku, jakieś narzędzia do ich wykonywania.

Cztery. Przetrwaliśmy armagedon. Banknoty mają mniejszą wartość, niż bibułki na skręty. Zapasy złota, baterii, zapalniczek, czy co tam kto wymyśli, będą zbyt małe, by w oparciu o nie urządzić sobie resztę życia. Mogą jedynie stanowić pewien bufor, do czasu, aż zbudujemy jakąś autarkię, bądź powstanie system, w ramach którego znajdziemy niszę. Bez narzędzi i narzędzi do produkowania narzędzi, oraz umiejętności się nie obędzie.
Awatar użytkownika
Krasny
Posty: 321
Rejestracja: 16.06.2016, 14:31
Lokalizacja: Wielkopolska gdzieś około Lichenia ;)

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Krasny » 21.09.2016, 18:51

Arturze ja przerysowałem mówiąc o wymianie zapałek za chleb a Ty z tego zrobiłeś kompletną karykaturę.

Pisałem że "... pewnie warto posiadać jakieś zasoby dóbr luksusowych ale..."
Na pewno sztabka złota lub pierścionek z brylantem będzie skuteczniejsza w wykupie członka rodziny.
Majątek w złocie może zapewni nam transport w bezpieczne miejsce, ochronę przed bezpośrednim zagrożeniem, wykup z rąk okupanta itp.

Miałem raczej na myśli sytuację że dziś kupujemy pierścionek wart powiedzmy cztery przyczepy ziemniaków, jako inwestycję na godzinę W a w tej godzinie oddajemy go za trzy ziemniaki. Nikt nie wyda nam reszty, bo te trzy ziemniaki są mi tu i teraz potrzebne do przeżycia.

Więc mój przerysowany przykład miał pokazać że wielki majątek w złocie nie będzie bezużyteczny, ale czy jest sens opierać się na nim skoro w barterze można pohandlować rzeczami które teraz gromadzimy za ułamek ceny złota.
_________________
Bo trzeba mieć jaja by iść z podniesionym czołem gdy inni plują Ci w twarz za twoje przekonania.
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Aerlin » 21.09.2016, 19:41

Artur Kwiatkowski_DS pisze:Czy mając do wyboru dwa scenariusze:
Ale to nie są te scenariusze. Scenariuszami do wyboru jest:
1- okupacja terytorium Polski i potrzeba wykupu osoby bliskiej z rąk okupanta
2- dowolny kryzys, w którym wszyscy wokół będą w mniej-więcej równym stopniu poszkodowani
I tak, opcja numer jeden jest mniej prawdopodobna. Powiem więcej- jest niemożliwa. Bo aby miała rację bytu musi zajść splot zdarzeń, który zajść nie ma szans.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Ja nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza
A ja potrafię bez problemu. I takich scenariuszy jest multum- głód, pragnienie, choroba- wszędzie tam błyskotki tracą na wartości tak bardzo, że zasadniczo wyposażanie się w nie z myślą o wymianie jest bezcelowe. Jeśli tą samą wartość barteru osiągnie się przedmiotem za kilkadziesiąt-kilkaset zł i za kilka zł- to gdzie sens, gdzie logika?
Masz rację, że "jakiś" rynek będzie zawsze. Ale stawianie znaku równości między wartością rzeczy dziś i wartością wtedy jest już błędne. Wymienić się za zbędne zabawki mogą ludzie, którzy mają dobra pierwszej potrzeby w zbyt dużej ilości- a tak w czasie kryzysu to wyglądało niestety nie będzie.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Z takim podejściem proponuję założenie towarzystwa ubezpieczeniowego.
Może to niezły pomysł. Coś jak Amber Gold- nabijanie ludzi w butelkę, bo nie orientują się w sytuacji.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Jeszcze była wojna w Jugosławii
No nie, nie, nie, nie, nie, nie... proszę, nie. Nie można w jednym kontekście postawić II wojny światowej, wojny w Jugosławii i ewentualnego przyszłego konfliktu zbrojnego na terenie RP. To są zupełnie, kompletnie różne rzeczy. Nie będzie w Polsce czystek etnicznych, bo Polska jest praktycznie jednorodna etnicznie. Nie będzie też powtórki II wojny światowej, bo nikogo na to nie stać. Jeśli duża wojna miałaby wybuchnąć to będzie to w rejonie mórz Południowo- i Wschodniochińskiego. Jeśli Rosja chciałaby poszaleć w Europie, to w krajach Bałtyckich ewentualnie Finlandii. Jeśli już się uprzemy, że to będzie z jakichś niezrozumiałych powodów atak na Polskę, to będzie chwila- wejście, rozkradzenie czego się da, zniszczenie czego się rozkraść nie da, pojmanie, ewentualnie zgładzenie kogo trzeba i wyjście.

I w takim, jedynym choć ciągle całkowicie niemożliwym w tym momencie scenariuszu, nie wykupisz się ani zapałkami ani świecidełkami.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Już od czasu ludzi pierwotnych
Nie. Wśród ludzi "pierwotnych" (jako archeologa boli mnie to stwierdzenie, ale zakładam, że chodzi o pierwsze kultury ludzkie) nie było towarów. Wykonać narzędzie krzemienne potrafił wtedy praktycznie każdy i to w całości zaspokajało ich potrzeby. Powiem więcej- to są czasy, w których ludzie z innego plemienia byli traktowani jak zwierzęta i np. jedzenie ich nie było jakimś większym problemem egzystencjalnym.
Ludzie funkcjonowali w zamkniętych społecznościach, bardzo samowystarczalnych. W ich obrębie nikt nie handlował, bo myśliwy po to był myśliwym, żeby upolować jedzenie dla wszystkich. A swoją drogą to myśliwym był każdy. Problem miały jednostki stare lub chore, które nie były przydatne grupie- bo wcale oczywistym nie było, że rodzina się nim będzie interesowała. Jeśli był jakiś "towar", który krążył między grupami ludzkimi to były to kobiety. I raczej nie podlegały handlowi, a bardziej kradzieży.

Środki płatnicze zaczęły się pojawiać dopiero całkiem niedawno jak na historię ludzkości- razem ze specjalizacją wytwórczą. W momencie, gdy ludzie żeby robić coś dobrze potrzebowali zrezygnować z dużej części pozostałych zajęć. I tak się zaczął barter- ja zrobię Ci ładny garnek, a Ty dasz mi w zamian-nie wiem- skórę jelenia. Mamy dwa przedmioty, które mają konkretną wartość użytkową, ale ich wytwórcy nie mają czasu/możliwości samemu ich wytworzenia, więc się wymieniają.
I w takiej sytuacji błyskotki są warte tylko tyle, ile klient jest gotów za nie dać. Jeśli byłbyś wędrownym metalurgiem (a byli tacy) i przyszedłbyś do osady, w której ludzie przymierają głodem po okresie nieurodzaju, to Twoje złote świecidełka będą miały śmieszną wartość. Co innego gdy trafisz do bogatej miejscowości, gdzie od lat jest urodzaj- tam mógłbyś to samo sprzedać za znacznie większą ilość dóbr.

I teraz pytanie za 100 punktów. Społeczeństwo w kryzysie będzie tym, które cieszy się urodzajem, czy tym, które jest w biedzie?
Artur Kwiatkowski_DS pisze:to nie zawsze się spisze
I ja nie twierdzę, że zawsze. Nie ma, nomen omen, złotych środków- jedno się sprawdzi w jednej sytuacji, drugie w drugiej. Z pewnością można sobie wyobrazić sytuacje, że w czasie kryzysu ktoś będzie oczekiwał zapłaty w biżuterii. Pytanie otwarte, jak często to się będzie zdarzało i jak wiele da się za to kupić.

Przykład alkoholu był tu świetnie dobrany i aż żałuję, że sam na niego nie wpadłem. Alko jest towarem luksusowym, w czasie kryzysu tym bardziej- przez swoją uniwersalność. Będzie towarem pożądanym, szczególnie przy długotrwałym kryzysie. Możemy się sami nauczyć go wytwarzać, nie musimy robić jakichś znacznych zapasów wcześniej, jest odporny na kradzież, etc.
Tymczasem błyskotki są tylko błyskotkami- ich wartość jest czysto teoretyczna, potrzebują bardzo rzadkich składników do wytworzenia, więc właściwie produkcja odpada- w momencie "prosperity" są drogie, podatne na kradzieże czy to w czasie kryzysu, przed nim czy po nim. Etc.

Ja widzę sens w zamrażaniu pieniędzy w złocie np. Ale nie z myślą o czasach kryzysu, a na to, co będzie po nim.


No i djans w zasadzie masz rację z tym podziałem.
Awatar użytkownika
Krasny
Posty: 321
Rejestracja: 16.06.2016, 14:31
Lokalizacja: Wielkopolska gdzieś około Lichenia ;)

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Krasny » 21.09.2016, 20:30

Podsumuję,

Już dziś warto nauczyć się pędzić bimber 8-) :lol: 8-)
ewentualny zapas cukru może być potrzebny ;)
_________________
Bo trzeba mieć jaja by iść z podniesionym czołem gdy inni plują Ci w twarz za twoje przekonania.
Artur Kwiatkowski_DS
Posty: 45
Rejestracja: 28.04.2016, 16:16
Lokalizacja: Warszawa
Kontaktowanie:

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Artur Kwiatkowski_DS » 21.09.2016, 23:41

Krasny pisze:Pisałem że "... pewnie warto posiadać jakieś zasoby dóbr luksusowych ale..."
Na pewno sztabka złota lub pierścionek z brylantem będzie skuteczniejsza w wykupie członka rodziny.
Majątek w złocie może zapewni nam transport w bezpieczne miejsce, ochronę przed bezpośrednim zagrożeniem, wykup z rąk okupanta itp.
Takie właśnie scenariusze miałem na myśli. Na szczęście już ustaliliśmy, że nam nie grożą. Europa nie jest zagrożona czystkami etnicznymi, ani trzecią wojną światową. :)
Krasny pisze:Miałem raczej na myśli sytuację że dziś kupujemy pierścionek wart powiedzmy cztery przyczepy ziemniaków, jako inwestycję na godzinę W a w tej godzinie oddajemy go za trzy ziemniaki. Nikt nie wyda nam reszty, bo te trzy ziemniaki są mi tu i teraz potrzebne do przeżycia.
Dlatego kupujemy nie pierścionek, tylko złoty łańcuszek, który można z użyciem nożyczek pociąć na pojedyncze ogniwa.
Krasny pisze:Więc mój przerysowany przykład miał pokazać że wielki majątek w złocie nie będzie bezużyteczny, ale czy jest sens opierać się na nim skoro w barterze można pohandlować rzeczami które teraz gromadzimy za ułamek ceny złota.
Specjalnie pod kątem barteru bym złota nie trzymał, ale uważam, że metale szlachetne mają sens w przygotowaniach na gorsze finansowo czasy. Uważam także, że na takie scenariusze warto mieć nie tylko sztabki i monety, ale też właśnie jakąś biżuterię. Niekoniecznie bardzo ładną. Najlepiej kupioną w lombardzie za cenę metalu, a nie za cenę na metce w sklepie jubilerskim.
Aerlin pisze:A ja potrafię bez problemu. I takich scenariuszy jest multum- głód, pragnienie, choroba- wszędzie tam błyskotki tracą na wartości tak bardzo, że zasadniczo wyposażanie się w nie z myślą o wymianie jest bezcelowe. Jeśli tą samą wartość barteru osiągnie się przedmiotem za kilkadziesiąt-kilkaset zł i za kilka zł- to gdzie sens, gdzie logika?
Jak człowiek jest głodny, to na znaczeniu tracą nie tylko błyskotki, ale i paliwo w kanistrach, świece, zapałki, narzędzia i szereg innych rzeczy, o których napisałeś w poprzednim wpisie:
Aerlin pisze:A jestem prawie pewien, że są dziesiątki tańszych dziś rzeczy, które jeśli wszystko dupnie będą o wiele bardziej wartościowe niż srebrne łańcuszki. Narzędzia np.
Napisałeś teraz:
Aerlin pisze:Wymienić się za zbędne zabawki mogą ludzie, którzy mają dobra pierwszej potrzeby w zbyt dużej ilości- a tak w czasie kryzysu to wyglądało niestety nie będzie.
i to oczywiście jest prawda. Tylko że jeśli w czasie kryzysu nie będzie od kogo kupić żywności, to jeśli nie kupisz jej za "błyskotki", to nie kupisz jej także za zapałki, narzędzia, ani inne rzeczy.

Rezygnowanie z "błyskotek" tylko dlatego, że ktoś głodny Ci za nie nie odsprzeda chleba, jest idiotyzmem.
Aerlin pisze:Nie będzie w Polsce czystek etnicznych, bo Polska jest praktycznie jednorodna etnicznie. Nie będzie też powtórki II wojny światowej, bo nikogo na to nie stać.
Skoro ustaliliśmy już, czego nie będzie, to może ustalmy, co będzie.

I dlaczego w takim wariancie, który będzie, "błyskotki" będą bezwartościowe?

Jesteś w stanie wskazać jakiś historyczny scenariusz, kiedy tak było? Z względnie bliskiej historii i naszego kręgu kulturowego? Bo w to, że dla chłopa pańszczyźnianego na przednówku cenniejsza mogła być nadgniła cebula niż sygnet z brylantem to uwierzę, ale dziś jesteśmy w nieco innych warunkach...
Aerlin pisze:Środki płatnicze zaczęły się pojawiać dopiero całkiem niedawno jak na historię ludzkości- razem ze specjalizacją wytwórczą. W momencie, gdy ludzie żeby robić coś dobrze potrzebowali zrezygnować z dużej części pozostałych zajęć. I tak się zaczął barter- ja zrobię Ci ładny garnek, a Ty dasz mi w zamian-nie wiem- skórę jelenia. Mamy dwa przedmioty, które mają konkretną wartość użytkową, ale ich wytwórcy nie mają czasu/możliwości samemu ich wytworzenia, więc się wymieniają.
I w takiej sytuacji błyskotki są warte tylko tyle, ile klient jest gotów za nie dać.
Jestem myśliwym i mam mięso jelenia, ale mam też już jeden garnek. Co jesteś w stanie mi zaoferować?

Na takie właśnie pytania odpowiadają środki płatnicze. Muszą być wartościowe, rozpoznawalne, łatwo podzielne, nieduże gabarytowo. Żeby dało się spakować ich sporo do kieszeni czy sakiewki.
Aerlin pisze:Jeśli byłbyś wędrownym metalurgiem (a byli tacy) i przyszedłbyś do osady, w której ludzie przymierają głodem po okresie nieurodzaju, to Twoje złote świecidełka będą miały śmieszną wartość.
Podobnie jak i garnki, skóra jelenia, czy narzędzia.
Aerlin pisze:Społeczeństwo w kryzysie będzie tym, które cieszy się urodzajem, czy tym, które jest w biedzie?
Nie wiem, w jaki sposób to pytanie ma mnie przekonać, że lepiej jest mieć na barter narzędzia, niż błyskotki.
1/2 ekipy Domowego Survivalu
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Aerlin » 22.09.2016, 14:59

Artur Kwiatkowski_DS pisze:nie kupisz jej także za zapałki, narzędzia, ani inne rzeczy.
Ależ oczywiście, że tak! Tzn. ok, mea culpa, jak to mam w zwyczaju użyłem skrótu myślowego licząc, że każdy go chwyci. Zamiast głodni powinno być "głodni". Ludziom w czasie kryzysu będzie brakowało wielu rzeczy- jedzenia, ciuchów, wody, leków, narzędzi i setek czy tysięcy innych. Wśród nich próżno będzie szukać błyskotek, choć pewnie tacy dziwni też się znajdą.
Od głodnego za jedzenie będziesz mógł wziąć coś. Od spragnionego za wodę. Itd. itp.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Jesteś w stanie wskazać jakiś historyczny scenariusz
Nie i nikt nie jest w stanie. Żyjemy w czasach zbyt głębokich przemian na wszystkich polach, żeby szukać jakiegokolwiek historycznego wzorca. Co prawda historiae magistra vitae est, ale nie 1:1.
To jest dokładnie to, co pisałem odnośnie II wojny- dowódcy przed nią zapatrzeni byli w I i na taki rozwój wypadków się nastawiali, tymczasem niemiecki Blitzkrieg wszedł w nich jak w masło. Dzisiejsza wojna, jeśli chcemy się koniecznie trzymać takiej formy kryzysu, to wojna poniżej progu wojny, pod fałszywą flagą, cyberwojna, wojna służb specjalnych.

A z realnych zagrożeń dla Polski to żadne nie wymaga robienia zapasów kruszców. Bo wszystkie są raczej na małą skalę i krótkotrwałe- przerwy w dostawach prądu, wody, katastrofy w zakładach, transporcie- z uwolnieniem substancji szkodliwych, katastrofy naturalne- pożary wielkopowierzchniowe, powodzie, atak zimy. Ewentualnie epidemie, epizootie lub atak terrorystyczny.
Reszta w tej chwili to tylko fantasmagorie- wliczając w to wojnę czy upadek gospodarki.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Co jesteś w stanie mi zaoferować?
Nic. Szkoda, że nie przeczytałeś uważnie tego, co napisałem.
Postęp specjalizacji następował powoli, właśnie dlatego, że NIE BYŁO środków płatniczych. Dlatego też wędrowni metalurdzy byli wędrownymi metalurgami- bo siedząc w jednym miejscu nie byliby w stanie przeżyć szybko nasycając lokalny rynek swoimi wytworami. I nikt nie miał potrzeby "wymyślania" wtedy jakiegoś "pieniądza".
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Muszą być wartościowe, rozpoznawalne, łatwo podzielne, nieduże gabarytowo.
Napisz o tym pracę naukową. Gwarantuję Ci, że wywoła furorę i trzęsienie ziemi w środowiskach archeologów czy historyków, o ile uda Ci się znaleźć jakieś dowody na poparcie tezy. Tymczasem fakty raczej temu przeczą- chyba, że krążki kamienne są łatwo podzielne, a skóry zwierząt nieduże gabarytowo... A to tylko część z płacideł używanych przez ludzi.
Artur Kwiatkowski_DS pisze:Nie wiem, w jaki sposób to pytanie ma mnie przekonać, że lepiej jest mieć na barter narzędzia, niż błyskotki.
W taki, żebyś zauważył, że na drabinie potrzeb człowieka "złoto" jest na szarym końcu i wszędzie dookoła ludziom w czasie poważnego kryzysu będzie brakowało tysięcy rzeczy pierwszej potrzeby, do których to błyskotki się nie zaliczają...
Awatar użytkownika
Krasny
Posty: 321
Rejestracja: 16.06.2016, 14:31
Lokalizacja: Wielkopolska gdzieś około Lichenia ;)

Re: Zabezpieczenie a inwestycje

Post autor: Krasny » 22.09.2016, 16:05

Aerlin pisze: W taki, żebyś zauważył, że na drabinie potrzeb człowieka "złoto" jest na szarym końcu i wszędzie dookoła ludziom w czasie poważnego kryzysu będzie brakowało tysięcy rzeczy pierwszej potrzeby, do których to błyskotki się nie zaliczają...
Myślę że problem tej dyskusji leży w postrzeganiu sytuacji kryzysowej.

Ja i Aerlin mówimy raczej o "gorącym" kryzysie typu trwające działania wojenne lub upadek cywilizacji i walka o przeżycie. Wtedy naprawdę złoto traci na wartości bo nie da się go zjeść!

Natomiast Ty Arturze rozumujesz w kategoriach kryzysu ale jednak jako coś "ustabilizowanego".
Jak na przykład okupacja podczas II wojny, oczywiście słychać strzały, okupant walczy z "bandytami" ale równolegle wprowadza swoje prawa i pozwala pod strachem żyć ludności cywilnej okupowanego kraju.
Jako obywatele drugiej kategorii dostają jakieś głodowe przydziały a jednocześnie pojawia się grupa obrotnych potrafiąca załatwić prawie wszystko za złoto, oczywiście sowicie przy tym zarabiając na czas po wojnie.

Przy czym zaznaczam że granica między tymi dwoma wizjami jest zamglona i płynna.
Więc nie można stanowczo powiedzieć "Zbieraj noże bo złoto nic nie będzie warte" i na odwrót.

To pewnie złe przykłady ale spróbuję.
Podchodzisz do bohatera "Walking Death" lub na przykład "Falling Skies" w jednej ręce masz sztabę złota a w drugiej paczkę amo co wybierze?
Lub inaczej do grupy ludzi z tych seriali przychodzą dwie osoby, grupa z różnych względów może przyjąć jednego.
Przyjmą gościa który jest dobrym strzelcem i dodatkowo potrafi elaborować amo czy faceta co ma worek złotych łańcuszków.

Sądzę że nie dojdziemy tu do konkretnych wniosków.
Wszystko zależy od sytuacji w jakiej (mam nadzieję że nie) się znajdziemy.

Ale dla mnie jedno jest pewne.

Może być tak że worek cebuli będzie wart więcej niż worek złota.
A może będziemy potrzebować worka złota dla ratowania naszego żywota.
_________________
Bo trzeba mieć jaja by iść z podniesionym czołem gdy inni plują Ci w twarz za twoje przekonania.
Odpowiedz