Kupuje się jak cel ewakuacji.0lek pisze:Właśnie nie wiem dlaczego w preppingu nie kupuje się ziemni? Każda osoba prepping traktuje inaczej.
Bo inwestowanie (i szerzej: zarabianie) nie jest formą preppingu. W preppingu zamrażamy gotówkę w mniej lub bardziej zbędnych przedmiotach, typu gaśnice, które w dodatku regularnie trzeba wyrzucać - niezużyte. Inwestowanie jest czymś dokładnie przeciwnym - polega na uwalnianiu zasobów.0lek pisze:Skoro tak to dlaczego mam nie inwestować w np. dochody pasywne?
W preppingu chodzi także o zabezpieczenie finansowe na nagłe wypadki, jak najbardziej, ale jeśli ryzyko związane z inwestowaniem jest większe, bardziej prawdopodobne, niż ryzyko wystąpienia nagłego wypadku, przed którym się chcemy zabezpieczyć, to zaczynamy odbiegać od definicji...0lek pisze:Czy w preppingu chodzi tylko o to aby fizycznie przeżyc? O zapasy na wojne, cięzkie czasy?
Dlaczego nie iść dalej i nie przygotowywać się np. na cięzkie czasy w postaci utraty pracy, głodowej emerytury
To i prepping niekoniecznie idą w parze.0lek pisze:bądź polepszenia sobie życia?
Może także przynieść dotkliwą stratę, jak np. wprowadzą podatek katastralny. Albo jak kupimy na górce a'la lato 2007, a będziemy chcieli sprzedać po utracie pracy w trakcie kryzysu jak z zimy 2008 r.0lek pisze:Mieszkanie czy ziemia może przynieść jednorazowy większy zysk, lecz może także przynosić zysk comiesięczny (ale mniejszy) przy odrobinie wysiłku.
Można rozmawiać, ale najpierw właśnie trzeba tę jedną definicję ustalić. Inaczej nie ma o czym gadać.0lek pisze:Wg mnie nie ma jednej definicji preppingu, więc dlaczego nie rozmawiać o czyms takim?
IMO kwintesencją wszelkich przygotowań, jest pogodzenie się z faktem, że w imię bezpieczeństwa trzeba stracić trochę wolności, wygody, zasobów. Jeśli ktoś tej "smugi cienia" nie przekroczy i będzie kombinował tak, by swój komfort i stan posiadania zwiększyć, to będzie to robił kosztem bezpieczeństwa.