Unono pisze: ↑15.06.2018, 22:52
Golić się czy nie? Jestem za. Z kilku powodów:
- pisałem wcześniej że trzeba sytuacji kryzysowej wprowadzić normalność. Dla pozostałych członków grupy jest to ważny sygnał - panuję nad wszystkim, dbam o siebie i grupę.
- Spytajcie swojej drugiej połowy ( tej ładniejszej ) czy woli was ogolonych, czy nie -90% odpowie , że ogolonych.
- dla mnie golenie jest chwilą zatrzymania czasu - mogę wyłączyć wszystkie problemy. Zresetować poddenerwowanie i spojrzeć z dystansu na problem - jest chwilą tylko dla mnie.
- Kwestia skaleczenia się. Dobrze naostrzoną brzytwą trudno jest się skaleczyć.
Sorry, ale to są bardzo mocno wydumane przesłanki. Poczynając choćby od tej, że poprawnie utrzymany zarost nadaje twarzy bardziej męski, atrakcyjny wygląd (wizualnie mocniejsza linia żuchwy) i bynajmniej nie jest tak, że zarost podoba się ledwie 10% kobiet.
Ale do rzeczy:
- zresetować problemy mogę stawiając klocka, a nie wykonując zbędne czynności na które i zwyczajnie szkoda czasu, a co dopiero w razie jakiegoś kryzysu;
- kaleczenie swoją drogą, ale samo podrażnienie skóry przy goleniu zachodzi zawsze - po to wymyślono wody po goleniu i balsamy. W sytuacji kryzysowej lepiej unikać ryzyka, niż je zwiększać;
- normalność nie polega na utrzymywaniu gładkich policzków i idealnie ułożonego disconeccted undercuta - oczywiście, jak ktoś jakąś wyszukaną stylizację utrzymuje na co dzień, to w ramach zachowywania pozorów będzie ją pewnie starał się utrzymać - tylko po co? Znacznie prościej już dziś nosić zarost, który wymaga nożyczek co kilka dni i fryzurę, która jest "ułożona" po wysuszeniu ręcznikiem - w czasie kryzysu jeden problem mniej.
Kiedyś zarost był tak bardzo popularny właśnie ze względów praktycznych - golono się u cyrulika raz w tygodniu, albo noszono brodę. Nie bez kozery współczesna moda na zarost nazywana jest "drwalo seksualnością" - po prostu drwale mieli do miasta daleko, a szkoda im było czasu i zasobów na gładkie policzki, więc nosili brody.