Alert RCB i moje przemyślenia

Przed włamaniem, pożarem, zalaniem, zombie.
Gotowy93
Posty: 73
Rejestracja: 19.03.2019, 22:43

Alert RCB i moje przemyślenia

Post autor: Gotowy93 » 23.02.2020, 23:07

Około południa dostałem SMS z alertem o silnych wiatrach. Godzinę temu wróciłem ze spaceru z psem i wchodząc do mieszkania zgasło światło bo zerwało linie( teren wiejski, leśny). Opiszę kroki jakie podjąłem może komuś to pomoże, a może będzie to podstawa do konstruktywnej krytyki.
-sięgniecie po latarkę nagłowną
-wyjęcie świeczek, a raczej zniczy i zapalenie ich
-napełnienie wiadra wodą do spłukiwania toalety
-napełnienie dzbanka filtrującego wodę oraz czajnika na gaz
-sprawdzenie stanu ilościowego baterii i latarek(na zasadzie czy są tam gdzie powinny być )
-zamknięcie szczelnie okien bo moja kamienica jest opalana CO, wiec z braku prądu pompy i sterownik pieca stają, wiec po co wypuszczać ciepło
-wyjąłem akumulator i ładowarkę żeby naładować telefon który po całym dniu już się wyczerpał prawie
Potem nastał czas na myślenie o rzeczach drugoplanowych i takich na które nie mam wpływu
-przypomnienie sobie gdzie stoją samochody czy nie pod gałęziami
-mam widok na połowę wioski wiec rozejrzałem się jak sytuacja z prądem w reszcie „świata”.
-rosół w lodowce wiec żeby nie skisł przez noc w ciepłe przelałem do naczynia i do zamrażarki z nim :D
Teraz przemyślenia
Ważne jest żeby działać od razu bo na przykładzie wody w kranie kilkanaście minut po napełnieniu naczyń rurociąg był już pusty. Ważne jest też prócz posiadania zapasu urządzeń (to bezdyskusyjne) mieć je w jednym lub dwóch miejscach łatwo dostępnych aby nawet po ciemku trafić
Dziwi mnie tez to ze tylko w trzech oknach dostrzegłem błysk świateł. Ludzie nie maja świeczek lub latarek w domach?
Co można poprawić.
Na pewno potrzebuje przetwornicy napięcia bo na takie awarie agregat jest przesada i go nie wykorzystam. Uruchomię dopiero jakby miało trwać to dużo dłużej(lodówka). Muszę tez założyć oświetlenie awaryjne na korytarzu oraz w kuchni. Mam tam plafon LED wiec można wkomponować akumulator.
Właściwie to nie wiem czego nie zrobiłem albo co zrobiłem źle, będę wdzięczny jak podpowiecie. Teraz gaszę świeczki i zawijam się do spania.
Nie wszystko przewidzimy, ale wszystkiemu zaradzimy.
Mój kanał https://youtube.com/channel/UCa9Es6JCYXaTZ9YsmfbdRSA
Unono
Posty: 500
Rejestracja: 13.05.2018, 22:05

Re: Alert RCB i moje przemyślenia

Post autor: Unono » 27.02.2020, 21:46

Myślę, ze wszystko zrobiłeś w odpowiedniej kolejności. Ja mam problem z latarkami. Teoretycznie powinny być na swoim miejscu, ale mają nogi i chodzą po całym domem. Jedynie latarka z paralizatorem jest na swoim miejscu, gdyż wnuki się jej na razie boją, kobiety też, a reszta domowników jej nie dotyka. Tylko co dwa tygodnie ją podładowuję.
Ja mam jeszcze 3 lampy naftowe. Działają cuda. Płomień lamp działa na wszystkich uspokajająco - jest ogień, jest bezpiecznie. Nawet ostatnio jak było dwugodzinne wyłączenie prądu, wnuki protestowali, gdy włączyło się światło. Jest po prostu nastrój.
Ogrzewanie CO mam grawitacyjne. Wprawdzie sąsiedzi się dziwili, że ja w tej kwestii jestem konserwatywny i staromodny, ale nie przekonali mnie.
Agregat odpalam dopiero po kilku godzinach braku prądu, wtedy gdy dochodzę do wniosku, że temperatura w lodówce czy zamrażarce za bardzo się podniosła. Popracuje ze trzy, cztery godziny, naładują się akumulatory i mam następne kilka godzin pracy lodówki. Wtedy stosuję zasadę minimalizacji zużycia energii i dlatego mam zapas nafty do lamp naftowych.
Natomiast nie mam pomysłu na zabezpieczenie okien przed gradem czy huraganem. Myślałem o przyciętych na wymiar płytach OSB, ale nie wiem jak je mocować na piętrze. Chyba że ....... teraz przyszedł mi od głowy pomysł, żeby u góry i na dole okna umocować prowadnice. Płyty wielkości mniejszej niż najmniejsze skrzydło, były by wkładane od środka i przesuwane. To jest pomysł na gorąco, trzeba by go dopracować. Tylko niestety niewykonalny z powodu żony, która stwierdzi, że szyny zepsują jej wygląd elewacji. I co z parapetem zewnętrznym?
Co do wody. kiedyś wymyśliłem, żeby na dopływie, za zaworem głównym założyć zawór zwrotny, wtedy woda zostanie w rurach i bojlerze. Niestety - okazało się, że zawór zwrotny mi zamarza. Wyobraźcie sobie. Marzec, a ja nie mam wody. Sąsiedzi mają, a ja nie. Sprawdzam instalacje, bo może zawór główny się zablokował, a tam na zaworze zwrotnym bryła lodu. Musiałem założyć go na bojlerze. Ale tracę wodę, która jest w rurach.
Odpowiedz