Broń na zombie.

Awatar użytkownika
Tsavoren
Posty: 29
Rejestracja: 04.05.2016, 15:04

Broń na zombie.

Post autor: Tsavoren » 05.05.2016, 16:32

Siema w tym temacie poruszę najgłupszy możliwy temat czyli broń (zaznaczam iż do walki wręcz) na zombie. Na początku chce wykreślić parę broni które uważam za głupie.
-Piła łańcuchowa wbrew pozorom nie jest tak idealna jak na filmach. W rzeczywistości nie będzie tak skuteczna jak na filmach głównie dlatego że: zainformuje wszystkich ludzi i zombie w okolicy o naszej obecności, na dłuższą podróż jest za ciężka, wymaga sporej ilości paliwa, dodam że jeżeli będziemy otoczeni przez Z a będziemy musieli dolać do niej paliwa to równie dobrze możemy napisać testament.
-Katana chciałbym wiedzieć gdzie takową znajdzisz. Po 2 chodzi o bezpieczeństwo znając życie wiele ludzi z taką bronią będzie robić "Wygibasy" jak Michonne z "The Walking Dead" co skończy się długą ciętą raną. Po 3 nie nadaje się do niczego innego a będąc bandytą kto by nie chciał mieć takiego miecza więc gdybyście takowego miecza mieli to powiedzcie mu Pa-Pa.
-Siekiera mimo możliwości rąbania ją drewna to uważam to za głupie ze względu na to jak nam utknie ta broń w głowie zombiaka a będziemy przez nie otoczeni to możemy mieć problem.
Osobiście bym wybrał łom albo jakiś kij z nożem doczepionym na końcu (najlepiej z jakims ostrzem które się chowa aby nie robić "Wygibasów". Wybrałbym te bronie ze względu na ich wagę a także ich wielofunkcyjność. No i oczywiście takich broni w polsce nie brakuje
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Broń na zombie.

Post autor: djans » 05.05.2016, 18:45

IMO targanie ze sobą w sytuacjach kryzysowych jakiejkolwiek specjalnej białej broni totalnie mija się z celem.

Sens ma tylko coś, co jest jednocześnie przydatnym narzędziem, a bronią dodatkowo - choćby z powodów o których wspomniałeś odnośni katany. Podobnie będzie z maczetami, "toporkami taktycznymi" i innym tego typu badziewiem dla kolekcjonerów. To samo się tyczy różnych pałek, tonf, czy co tam kto wymyśli - dodatkowy grat o mocno ograniczonej funkcjonalności.

Siekiera raczej też się nie najlepiej sprawdzi - pchnięć nią nie zadamy.

Co innego łom, czy saperka - tym i machać i ukłuć można.
Awatar użytkownika
Krzysztof Lis_DS
Posty: 81
Rejestracja: 28.04.2016, 16:15

Re: Broń na zombie.

Post autor: Krzysztof Lis_DS » 05.05.2016, 19:49

Łom.

Siekiera.

Łom byłby moim pierwszym wyborem, bo lżejszy i łatwiej nim operować.
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Broń na zombie.

Post autor: Aerlin » 06.05.2016, 11:51

Moi drodzy. Zabieracie się od tego od tylnej strony ;)

Pierwszym i zasadniczym pytaniem determinującym wszelkie rozważania jest to, o jakich "zombie" myślimy. Czy w ujęciu klasycznym i pierwotnym wywodzącym się z voodoo- silnie zniewolonego człowieka, czy może zombie z "kanonu" Maxa Brooksa- powolnych nieumarłych, czy może takie je te z filmowej porażki jaką była adaptacja "World War Z"- biegający i skaczący.

Osobiście uważam, że opis zombiaków z "Zombie Survival" i "World War Z" (a obecny też w innych tytułach, choćby Walking Dead) jest "najsensowniejszy" (o ile o sensowności tego tematu w ogóle można mówić :lol: ) i to co do niego się odniosę.

Metodą na ponowne wysłanie ożywieńców do krainy wiecznych łowów było tam (i nie tylko) zniszczenie mózgu. W "WWZ" podnoszące się z kolan USA wprowadziły dwa rodzaje broni specjalnie w tym celu- białą LOBO i palną w postaci najprostszego karabinu samopowtarzalnego z amunicją zapalającą mającą wypalać mózg. Obie są oczywiście przekombinowane dla fabuły, jednak trop broni białej jest tropem bardzo dobrym. I najlepsza w tym względzie, wg mojej opinii, jest włócznia.
Ma ona ogrom plusów- jest prosta do wykonania. Najprostszy wariant to w miarę prosty kij zaostrzony z jednego końca. Jest długa- pozwala na zachowanie dystansu niezbędnego w bezpiecznym eliminowaniu zombiaków. Jest prosta w użyciu- ludzkość używała jej od bardzo dawna. Jeśli nie toczymy jakichś niestworzonych filmowych pojedynków (vide choćby Oberyn Martell z Gry o Tron) to robi swoją robotę- wystarczy pchnąć w odpowiednim kierunku. Jest skuteczna- wspominana przez Was wyżej broń sieczna i obuchowa (łom, siekiera, katana) nie zawsze zadziałają tak, jakbyście tego chcieli- kości potrafią zaskoczyć wytrzymałością. Sztych kumuluje energię w bardzo małym punkcie umożliwiając łatwiejsze przebicie różnych osłon ;) A do tego jest też przydatna do innych rzeczy- 1,8-2 metry solidnego kija zakończonego grotem przydadzą się w wielu sytuacjach- polowanie? Łowienie ryb? Rozwieszanie czegoś? Konstruowanie schronienia?

Alternatywnie wskazałbym kuszę- głównie ze względu na zasięg i o wiele łatwiejszą obsługę niż łuki. Jednak ciągle celowanie z niej może być bardziej skomplikowane niż użytkowanie włóczni, wymaga każdorazowego przeładowania no i ma ograniczony zapas amunicji mimo możliwości jej odzyskiwania.
IMHO więc, to jest najlepsza broń na zombie:
Obrazek
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Broń na zombie.

Post autor: djans » 06.05.2016, 21:02

Po pierwsze co na co dzień zrobisz dwumetrową bronią drzewcową, którą akurat nie będziesz walczył? Poskładasz na części i schowasz do plecaka? Przytroczysz drąg do ciała na jakichś szelkach? A może będziesz niósł w ręku oparłszy na ramieniu? A co zrobisz z taką tyczką, jeśli przyjdzie przedzierać się przez młodnik, wspinać pod drabinie, czy linie, albo podjechać daewoo tico?

Do polowania włócznia Ci się nie przyda, chyba że defensywnego, jak na odyńce, czy niedźwiedzie (powodzenia). Do wędkowania tym bardziej - wygodniej wyciąć pierwsze lepsze młode drzewko, czy giętką gałąź. Jak wmontujesz broń w szałas i nagle w nocy zajdzie potrzeba jej użycia, to co?

Poza wszystkim bronią stworzoną do zadawania ran kłutych zrobisz niewiele więcej - to nie halabarda.

Osobiście, jeśli już bym miał wolny udźwig i fantazję, żeby cokolwiek takiego tachać, to zabrałbym teleskopowy szpadelek fiskarsa. Pchnięcie sztychem może zrobić niezłe kuku, cięcie krawędzią tak samo. Można skrócić nieco na czas transportu no i przede wszystkim jest to przedmiot, który się może naprawdę przydać.
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Broń na zombie.

Post autor: Aerlin » 06.05.2016, 21:43

djans pisze:Po pierwsze co na co dzień zrobisz dwumetrową bronią drzewcową
Zapewne będę niósł w ręku. Jest to całkiem wygodne, nie raz tak chodziłem. Działa dokładnie tak samo jak dowolny kij czy laska, którą pomagasz sobie chodząc w terenie. Możesz też nieść na ramieniu, nikt Ci tego przecież nie zabroni. Niosąc na ramieniu możesz skorzystać z doświadczeń rzymskich legionistów po reformie Mariusza i część ekwipunku dopakować sobie tak:
Obrazek

Przejdziesz z nią przez młodnik, wejdziesz z nią po drabinie jak się uprzesz (choć jeśli wolisz pracować mądrze, a nie ciężko to przywiążesz ją do linki i później wciągniesz, tak jak zrobisz z każdym ciężkim sprzętem, gdy musisz się gdzieś wspiąć), w Tico przymocujesz ją sobie na dachu. Poza tym, tak jak pisałem wcześniej włócznia jest tak prostą i podstawową bronią, że możesz najprostsze jej warianty wykonać ad hoc i w ogóle nie musisz jej nosić.

Zdajesz się zapominać o najważniej kwestii tego tematu. Broń na zombie. Jej nie musisz bezpiecznie transportować w Tico żeby Policja się nie przyczepiła, czy przypadkiem nie zrobić komuś krzywdy.
djans pisze:Pchnięcie sztychem może zrobić niezłe kuku, cięcie krawędzią tak samo.
Nope.
Nie wiem jak wielkie masz doświadczenie ze szpadlami, ale ja "łopatologię" studiowałem i mam je opanowane do perfekcji. Przede wszystkim musiałbyś mieć go naostrzony i ciągle go ostrzyć. To oczywiście można zrobić i się robi, gdy musisz kopać bardzo dokładnie. Ale nawet wtedy to jest tragiczna "broń". Jest szeroka- nie przebijesz się nią przez kości twarzoczaszki aż do mózgu, a z pewnością nie jednym pchnięciem. O ile żywego człowieka takim ciosem tak czy siak wyeliminujesz z dalszej zabawy, o tyle nieumarłego nieodczuwającego bólu, którego jedynym sposobem eliminacji jest zniszczenie mózgu już nie.
A broń, którą zadajesz rany kłute doskonale przebija się przez większość twardych osłon wliczając w to kości.
Oczywiście, halabarda zadaje jeszcze potężniejsze obrażenia, ale nie o tyle, żeby jej większe skomplikowanie było tego warte. Ona, jak i jej pokrewne były nastawione na walkę z ciężej opancerzonym wrogiem, więc użycie jej na zwykłego, choć już raz umarłego człowieka, jest jak strzelanie z armaty do muchy.

Tak po prawdzie to w trakcie apokalipsy zombie wspomniany przez Ciebie szpadel jest właśnie bezużytecznym marnowaniem miejsca. Pomijając fakt po co Ci pełnowymiarowy szpadel, to akurat w tym scenariuszu największym zagrożeniem dla życia są zombie i rzeczą, na której nie można oszczędzać miejsca jest właśnie skuteczna i bezpieczna w użyciu broń.
Takie wnioski wysuwają się z World War Z, Zombie Survival, Apokalipsa Z, The Walking Dead, Crossed (tak, wiem, że to nie o zombie, ale stosunkowo zbliżone), czy od biedy Zombie.pl (fatalna książka, ale może się na nią nadziałeś)- w świecie żądnych mordu potworów to nie wykopanie latryny jest największą potrzebą do zaspokojenia...
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Broń na zombie.

Post autor: djans » 06.05.2016, 23:28

Wojsko maszeruje w szyku ubezpieczonym: jest jakaś szpica, jakaś ariergarda, ubezpieczenia boczne, patrole, a dopiero w środku takiego ugrupowania kolumny marszowe z bronią niegotową do użycia.

W razie "w" albo nosisz broń, którą możesz użyć od razu, albo równie dobrze możesz nie nosić jej wcale.

Na jutubie są filmiki na których ten grubasek z coldsteela prezentuje wartość użytkową ichniej saperki. Szpadelek co prawda do cięć będzie nieco mniej poręczny z racji niewspółosiowości sztychu ze styliskiem, ale jednak dwuręczność swoje robi. Przy pchnięciach nie ma żadnych minusów.

Szpadelek fiskarsa kwarcowe kamienie tnie, jak drewno. Mniej twardych minerałów można nawet nie poczuć.

Trafić grotem piki w niewielki obszar pomiędzy kośćmi policzkowymi a górą czoła, w dodatku tak, by się po krzywiźnie czaszki nie ześlizgnął to nie jest raczej prosta sztuka. Nawet jeśli atakujący będą nacierać z umiarkowaną werwą. A co, jeśli będzie ich kilku na różnych kierunkach, albo będą żwawi?

Zresztą o ile pamiętam WWZ, to zarówno "lobo", jak i broń noszona przez ślepca Tomonagę są jakimiś tam wersjami łopat, którymi zadaje się tak pchnięcia, jak i cięcia ;)
Awatar użytkownika
Krzysztof Lis_DS
Posty: 81
Rejestracja: 28.04.2016, 16:15

Re: Broń na zombie.

Post autor: Krzysztof Lis_DS » 07.05.2016, 15:36

Nawet to już sobie można kupić:
http://io9.gizmodo.com/you-can-finally- ... 1507575294

(jak ktoś znajdzie projekt DIY czegoś takiego, podrzućcie proszę :) ).
djans
Posty: 326
Rejestracja: 03.05.2016, 20:58
Lokalizacja: Wrocek

Re: Broń na zombie.

Post autor: djans » 07.05.2016, 16:02

Projekt to to nie jest, raczej schemat ideowy... ;)

Bez spawania się nie obejdzie.

https://mercenarymedia.wordpress.com/20 ... ooking-up/
Awatar użytkownika
Aerlin
Posty: 166
Rejestracja: 06.05.2016, 11:27

Re: Broń na zombie.

Post autor: Aerlin » 07.05.2016, 16:15

djans pisze:Wojsko maszeruje w szyku ubezpieczonym
Wojsko maszeruje w szyku ubezpieczonym bo jego przeciwnikiem zazwyczaj jest inna (lepiej lub gorzej) zorganizowana grupa ludzi zdolna do przeprowadzenia skomplikowanej zasadzki, ukrycia się, ukrycia pułapek i wielu, wielu innych. My tu mówimy o zombie. Żywych trupach w/g praktycznie każdego dzieła poruszającego ich temat- snujących się bez ładu, składu i celu, kompletnie bezrozumnie i bez jakichkolwiek zdolności strategicznych, taktycznych czy choćby intelektualnych.
Ale nawet- włócznia, którą się podpierasz idąc czy masz zarzuconą na ramię jest de facto w gotowości bojowej.
djans pisze: grubasek z coldsteela
Po latach w reko jak widzę tego grubaska to mi się niedobrze robi. Pamiętaj do tego, że to jest tylko reklama, która rządzi się swoimi specyficznymi prawami. Szczególnie komediowo wyglądają jego szaleństwa z mieczami :)
djans pisze:Przy pchnięciach nie ma żadnych minusów.
Są takie jak Ci wymieniłem. Sztychem w twarz nie dostaniesz się do mózgu. Serio- poszukaj archeologów, którzy kopali bardziej współczesne mogiły, np. II WW, gdzie zwłoki zostały przebite przez korzenie i trzeba je czasem wyciągać w częściach tnąc właśnie naostrzonymi łopatami. Mimo 60 lat w ziemi nadal nie jest to łatwe.
djans pisze:nie jest raczej prosta sztuka
No cóż. Ogółem zabijanie nie jest prostą sztuką, gdy mowa o broni białej ;) Myślę, że w tej kwestii nie ma zasadniczej różnicy w trudności między łopatą, a włócznią. Może gdyby brać pod uwagę wyważenie, ale nie jest powiedziane, że ta druga, szczególnie samorobna, będzie jakoś super wykonana.
djans pisze:albo będą żwawi?
Dlatego właśnie w pierwszym poście napisałem, że wpierw trzeba określić, jacy będą- i że dla mnie najlogiczniejsze wydaje się, że będą powolni ;) Jeśli mieliby być tacy, jak w filmowej wersji WWZ to pewnie skłaniałbym się do zupełnie innej broni, a może raczej broni i osłonom.
djans pisze:to zarówno "lobo"
Masz rację ;) Moim zdaniem jednak to jest już trochę zabieg literacki skierowany na "cool factor". Lobo w sumie był też już bardziej do dobijania, a tą bronią wygrywającą wojnę był wspomniany chyba przeze mnie wcześniej karabin z amunicją zapalającą do spalenia mózgu.

Gdy temat ten wyszedł zerknąłem do Zombie Survival i widzę, że Brooks się ze mną w kwestii włóczni też nie zgadza preferując miecze (co dla mnie jest trochę bezsensu, ale ok), a najlepszą bronią białą w/g niego jest sztylet okopowy (sztylet + kastet)- do niszczenia mózgu i "szpadel shaolin"- do dekapitacji ;) Osobiście uważam, że dekapitację stojącej osoby przez pchnięcie szerokim ostrzem można włożyć między bajki, choć eksperymentów w tej kwestii nie widziałem- jakby był jakiś ochotnik... :twisted: ;)

Cóż, ja mając wybierać pozostałbym przy włóczni. Choć to wygląda też dość ciekawie:
Krzysztof Lis_DS pisze:Nawet to już sobie można kupić:
http://io9.gizmodo.com/you-can-finally- ... 1507575294
Odpowiedz